Najgorzej jest zacząć, było po prostu pięknie, cudownie niesamowicie.
W sobotę wstaliśmy wcześnie. Oczywiście całą noc nie mogłam spać, byłam tak podekscytowana całą tą sytuacja że nie czułam stresu. O 8:00 przyszła fryzjerka spisała się niesamowicie o 10:00 pora na makijaż. Mój mąż w między czasie pojechał po kwiaty, wyglądały tak:
bukiet:

i na samochód:

Po 11 przywieźli kwiaty oczywiście szybciutko poszłam sprawdzić czy bukiecik się udał

był przepiękny tak jak chciałam. I nadeszła godzina strachu, że nie zdążymy. świadek i mój mąż pojechali jeszcze udekorować sale. dochodziła 12:30 zaraz do fotografa ich jeszcze nie ma. przyszli szybki prysznic ubieranie się. zapinanie marynarki, gdzie jest butonierka nie ma jak to nie mam juz nie ma czasu by lecieć do kwiaciarni, szybko wychodzimy na zdjęcia.
c.d.n