Dzisiaj mija tydzień od dnia kiedy staliśmy się mężem i żoną :serduszka:
Tydzień od dnia kiedy przed Bogiem przysięgalismy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską

A nam wydaje się jakby to było wczoraj....
Czas płynie szybko, za szybko dlatego pisząc tą relację chętnie przeżyjemy tamte 2 dni jeszcze raz :skaczą:
Dziewczyny na smaczek wkleję jedno zdjęcie i relację



12.09.2008- piątek- TRZASKANIE
fotka usunięta ze względu na nieregulaminowe rozmiary

fotka usunięta ze względu na nieregulaminowe rozmiary

fotka usunięta ze względu na nieregulaminowe rozmiary
Połozyłam się spać spać ok 1 w nocy.
Pierwszy raz obudziłam się ok 4.30 i pomyślałam sobie, że to już DZISIAJ

Chwilę poleżałam w łóżku myśląc o tym czy ze wszystkim zdąrzymy, czy goście dotrą na czas, czy nic nie zakłóci
naszego WIELKIEGO DNIA :/
Tak sobie rozmyślając usnęłam i ostatecznie obudziłam się ok 7 rano z bólem głowy, czerwonym nosem i mega katarem

Zaplikowałam sobie krople do nosa, zaopatrzyłam się w 1000 chusteczek i ok 7.30 pognałyśmy z sis do fryzjera.
Uczesana zostałam w 30 min. i na mojej głowie była piękna fryzura



Moje pazurki



Po mnie na fotelu usiadła sis i na jej głowie równiez pojawiło się super uczesanie

Ok 9.00 pojechałyśmy na makijaż, jego efekt końowy mile mnie zaskoczył i mujszę powiedzieć, że wygląałam naprawdę super
Taka "inna" Karolina

Przez cały ten czas byłam bardzo spokojna i usmiechnięta

Kosmetyczka zaretuszowała mój "rudolfowy" nos i zakazała płakać na slubie i weselu!
A że ciągle "kapało" mi z nosa z malowania pognałam do apteki po tabl. na katar, ibuprom i sztyft miętowy do nosa.
Zrobione na bóstwo pojawiłyśmy się w domu ok godz. 10.00 a tam czekała juz na nas fryjerka, która przyszła by upiąć mi welon a sis kwiatka

Przed wpięcim welonu odświeżyłam się jeszcze, ubrałam w ślubną bieliznę oraz rajstopy. I w tym momencie ogarnęła mnie mega panika bo było ok 10.30
a o tej goz. Wojtek miał już wyjeżdżać do mnie. Sis mnie opierniczyła, że panikuję bez powodu i że mam siedzieć cicho
bo ze wszystkim zdąrzymy!!! No i co....... No i oczywiście miała rację
fotka usunięta ze względu na nieregulaminowe rozmiary
Ok 10.50 stałam już ubrana i czekałam na mojego ukochanego, który akurat próbował przedostać się przez bramki, które pojwiły sie na klatce schodowej

Jak juz dotarł na miejsce sis pognała czynić swoja powinność czyli ponała na wykupiny

Chwilę się potargowali i Wojtek dostał bilet wstepu do naszgo domu

Rodzice, świadkowie, wujek W. z żoną oraz Wojtek czekali z niecierpliwościa az sie pojawię

Po chwili sis mnie wprowadziła i wszystkie oczęta skierowały sie w moją stronę- piękne uczucie

Gdy W. na mnie spojrzał zauwazyłam w jego oczach szczęście, radość i co najważniejsze zachwyt moją osobą

Szepnął mi do ucha, że ślicznie wyglądam i że bardzo mnie kocha i jest szczęśliwy!!!
Po ochach i achach nadszed czs na błogosławieństwo. Rodzice płakali a my poważni i zestresowani nie uroniliśmy ani jednej łzy

Wujek W., który w zastępstwie mojego ś.p. teścia udzielał nam błogosławieństwa powidział kilka pieknych słów, które
sprawiły, że zaszkliły sie nam oczy

Po części oficjlnej mielismy cheilę czssu dla siebie i dla fotoreporterów

[
fotka usunięta ze względu na nieregulaminowe rozmiary
Narazie tyle bo idę na śniadanko
