e-wesele.pl
różności => Pogaduchy => Wątek zaczęty przez: masumi85 w 17 Listopada 2011, 09:33
-
Dziewczyny mam pytanie, jak ktoś chcę złożyć pozew o rozwód ale nie stać go na uiszczenie opłaty 600 zł, to może od razu z pozwem złożyc pismo o zwolnienie z opłat??
Może ktoś był w takiej sytuacji i wie co najlepiej zrobić
-
Jak najbardziej możesz złożuyć wniosek o zwolnienie z kosztów wraz z pozwem. Do wniosku dołączasz formularz o stanie majątkowym, stanie rodzinnym oraz o dochodach. Formularz dostaniesz w Sądzie albo możesz pobrać ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości.
tutaj[\url] masz wnioski, formularze etc. wykorzystywane w postepowaniu cywilnym (http://bip.ms.gov.pl/pl/formularze/formularze-pism-procesowych-w-postepowaniu-cywilnym)
-
To super.
Jeszcze jest jedna trudna sprawa, bo jest mieszkanie wzięte na kredyt. We wniosku widnieją moi rodzice jako współkredytobiorcy. Mąż pewnie nie bedzie chciał się wyprowadzić, a ja nie chce aby moi rodzice mieli "zszarganą opinie" za niepłacenie rat. Sam maż nie ma zolności na spłate kredytu. Sprzedaż możemy dopiero za rok, bo tak mamy umowe spisaną z bankiem.
-
Masumi, bardzo chciałabym Ci pomóc ale sprawy rozwodowe to nie jets taka prosta sprawa. Podejrzewam, że będziesz musiała zainwestować w adwokata. W Twojej sytuacji to nie tylko orzeczenie o ustaniu małżeństwa, macie dzieci, majątek do podziału, wspólne zobowiązania....
-
Właśnie wiem. I o ile dzieci zostają przy mnie i z tym nie ma kłopotu. Gdyby ten cholerny kredyt byl tylko na nas to też luzik, bo jak cos to ja bym tylko miała w papierach przewalone (najwyzej bym była w BIKu), ale tutaj chodzi o moich rodziców. Oni tez maja jakies swe kredyty i nie chce ich szargac opini kredytowej.
-
O kurde masumi... Nie wiedziałam ze sie rozwdzisz... Przykro mi :-[ To juz postanowione?
-
Przede wszystkim jeśli masz trudną sytuację materialną a sprawa rozwodowa będzie zawiła możesz złożyć wniosek o przyznanie adwokata z urzędu, razem z tym wnioskiem pozew o rozwód, wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych i oświadczenie o stanie majątkowym rodziny. Polecam udanie się do właściwego Sądu Okręgowego( bo to Okręg rozpatruje sprawy o rozwód) i podpytanie w sekretariacie wydziału cywilnego chociażby o to jaka jest szansa na przyznanie adwokata z urzędu, wtedy będziesz wiedziała co robić dalej czy szukać sobie pełnomocnika z wyboru( adwokata, radcy prawnego) czy masz szansę na tzw"urzędówkę" czyli adwokata z urzędu
Jeśli sprawa jest zawiła to polecam skorzystanie z pełnomocnika, w sprawie rozwodowej załatwisz też ustalenie kontaktów z dziećmi, alimenty i jesli będziecie chcieli to też podział majątku
Ciężko radzić na odległość bo wywiad jest bardzo ważny i żeby dobrze i korzystnie taką sprawę przeprowadzić trzeba wgryźć się wnikliwie we wszystkie szczegóły
-
anulka raczej tak. Ja chcę. Ano nikt nie wiedzial, że aż tak źle. Na razie oprócz rodziców nikt nie wie. Jeszcze musze tylko ustalić pewne kwestie i wtedy podejmę decyzję czy ma z orzekaniem o winie czy bez. Choć z orzekaniem to wiem, że bedzie przepychanka słowna i obrzucanie się "błotem" - a ja chcę tego uniknąć.
-
Miałam jeszcze tobie napisać odnośnie orzeczenia o winie, tą kwestię też trzeba przemyśleć pod kątem ewentualnych alimentów bo małżonek uznany za niewinnego może domagać się orzeczenia na jego rzecz od winnego małżonka alimentów, od razu mówię że są to zupełnie inne alimenty niż te orzekane na wspólne dzieci
-
Myśle, że aż taki już nie będzie. Jeśli już to mi tylko chodzi o alimenty na dzieci i nic wiecej. Ja od niego żadnych pieniędzy nie chcę. Myśle, że on też nie bedzie ode mnie nic chciał. Zreszta ja nie pracuje, bo wychowuje dzieci aktualnie.
-
masumi85, nie chce się wymądrzać, jedynie pomóc. Zastanów się proszę, czy nie chcesz orzekania o jego winie, to naprawdę dużo Ci daje, nawet jeśli nie teraz, to za kilka lat. Jeśli rozwód będzie bez orzekania o winie, to tak jak pisała ola888- z czasem mąż może "zawalczyć" o zrzeknięcie sie alimentów. Wiem, że zapewne teraz wydaje Ci się, że tak by nie zrobił, ale wiesz- za kilka lat może poznać kobietę, założą rodzinę, przyjdzie dziecko i ona powie mu " masz teraz swoją rodzinę, my teraz jesteśmy dla Ciebie najważniejsi" itp. ... i żłoży wniosek, sąd może ( oczywiście nie musi) się do tego przychylić i za przeproszeniem d*pa :-\ sama niedawno przechodziłam rozwód w rodzinie i kurcze- wszystkiego można się spodziewać,naprawdę...
Tak samo, jeśli sąd orzeknie o jego winie, możesz wnieść o alimenty/rentę dla siebie. I nawet jeśli teraz nic od niego chcesz, to w życiu dzieje się różnie, nie życzę Ci żadnych smutnych wypadków, czy przypadków, ale nie daj Boże- jakiś wypadek, nieszczęście i będziesz np. niezdolna do jakiejkolwiek pracy- wtedy będziesz mogła wnieść o alimenty od męża dla siebie...
-
Ale ja nie pisałam o żadnym zrzekaniu się alimentów?! Nie wiem anetka 71 co masz na myśli pisząc że się może zrzec były mąż alimentów, których? Bo jeśli piszesz o obowiązku alimentacyjnym ojca wobec dziecka to wygasa on kiedy dziecko uzyska pełnoletność a jeśli uczy się nadal to jeszcze później
-
ola888,racje-źle przeczytałam :-\ przepraszam za pokręcenie :-[ przecież nie można zrzec się alimentów na dzieci, jedynie walczyć o ich zmniejszenie... mąż uznany na winnego może "być zmuszony" aby płacić alimenty na żonę, bez orzekania o winie nie... coś pokiełbasiłam
-
Dzięki dziewczyny, każda rada bardzo cenna. Na razie zbieram informacje przed zrobieniem pierwszego kroku.
-
I jeszcze jedno, nie wiem jak w szczegółach wygląda wasza sytuacja powiedzmy " życiowa" i całe szczęście że nie opisujesz jej w internecie, ale do twojego przemyślenia zostawiam kwestie mediacji która jest świetnym sposobem albo na to żeby dojść do porozumienia a jeśli nie to na to aby spokojnie, z godnością i przede wszystkim bez uszczerbku dla dzieci się rozstać
-
Ola nie rozpisuje się w necie, bo nie chce aby tylu wiedziało co się u mnie dzieje. Drugi powód to to, że może ktoś znajomy czyta to, a ja nie chce aby na razie ktokolwiek coś wiedział. Zresztą forum to nie jest dobre miejsce do opisywania tego co się dzieje złego w życiu.
-
Bardzo przykro, że tak sie zdarzyło :(
Powodzenia!
-
Na razie myśl rozwód poszła na drugi plan. Jednak "taki niesmak" pozostał mimo, że się pogodziliśmy. Ale i tak lepiej wiedzieć na przyszłość co i jak, bo w życiu nigdy nic nie wiadomo.
-
Niestety, u mnie też się to wydarzyło i dlatego zalogowałam się na to forum :( Czeka mnie rozwód.. czy któraś z Was przez to przechodziła? Szukam prawnika, ponieważ mój prawnik nie zgodził się reprezentować mnie w sądzie ponieważ przyjaźni się z moim mężem. Wyczytałam, że specjaliści znajdą mi zastępstwo procesowe w chwile. Myślicie, że warto spróbować?
-
Przekichane, mnie też czeka rozwód, dramat to jest, jeszcze nigdy nie czułam się tak rozbita jak teraz...Cóż pora myślec o odpowiednim adwokacie.
-
Jak dobrze, że mam adwokata w rodzinie :) i nie muszę spamować :)
-
Japcio ;D
-
Powodzenia dziewczyny :-*
-
O patrzcie, rzeczywiście wątek od dawna istnieje 8)
-
No idealny wątek ;D
-
A my nie rozwódki..
Trzymam kciuki dziewczyny za pomyslne sprawy rozwodowego..
Bez przepychanek
-
Ja muszę jeszcze trochę czekać ale mam nadzieję że pójdzie gładko i bezproblemowo ;)
-
Ja też liczę, że pójdzie gładko...
Wszystko mamy dogadane jeśli chodzi o opiekę, tak samo sprawy finansowe już mamy rozwiązane. Jutro sie okaże. ::) Co najlepsze to jutro są urodziny mojego syna... ::) A pojutrze też idę do sądu w innej sprawie, ale nieźle się terminy zgrały...
-
Ja już teraz też myślę że pójdzie gładko chociaż na początku to wyglądało naprawdę źle
-
Pati a tak apropo urodzin Antka to jak to rozwiążecie z „mężem” jeszcze?
Dwie uroczystości?
Kurczę domyślam się ze moje pytanie jest do bani ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić jak wyglądają takie wspólne uroczystości ale jednak już nie „wspólne”
-
Właśnie jak planujecie to rozegrać?
Macie taki w miarę normalny kontakt ze względu na dziecko ? Czy raczej jest między Wami nienawiść?
-
Dziewczyny powodzenia :-*
-
Dopiszę się a co ;D
Z tym, że ja na forum 10 lat temu zameldowałam się już jako rozwiedziona i szykowałam się do drugiego ślubu.
Rozwód ściągnął mnie mocno na ziemię. Teraz mam wrażenie, że dopiero po rozwodzie wydoroślałam.
Nie ukrywam, że sprawa to duży stres ale spoko, dacie radę.
Powodzenia dziewczyny.
-
Nie obawiałas się drugiego ślubu?
Ja się chyba już nie zdecyduje na kolejne zamazpojscie
-
Ja tez mowilam ze nigdy sie juz nie hajtne:) a potem okazalo sie ze po 6 miesiacach bycia razem przyjelam oswiadczyny a po roku bycia razem sie pobralismy:) wiec nigdy nic niewiadomo;)
-
Nie wiem może mi się kiedyś zmieni.
Na ta chwilę to jestem bardzo na nie.
Zresztą mój partner bardzo dobrze zna moje zdanie na ten temat
-
Problem z urodzinami rozwiązał się poniekąd sam, bo Antoś ma robione urodziny w bawialni. Byłam ja tylko no i rodzice zaproszonych dzieci. Taty młodego nie było, był w.pracy. Dla rodziny jako tako nie robiliśmy urodZin odkąd Antek zaprasza na urodziny swoich rówieśników z przedszkola.czy znajomych dzieci. Ogólnie dogadujemy się , ale trochę się zawiodłam na bylym. Tzn liczyłam, że nie będzie zachowywał się jak dzieciak, a np ostatnio nie chcial mnie wpuścić do domu, w którym tyle lat mieszkałam z nim. ::) Ja drugi raz chce wyjść za mąż. I wiem, że ten ślub będzie taki prawdziwy, a nie z musu tak jak poprzedni. Mój mąż jeszcze obecny niedawno mi powiedział, że nie chciał tego ślubu w ogóle ::)
-
Ja drugi raz chce wyjść za mąż. I wiem, że ten ślub będzie taki prawdziwy, a nie z musu tak jak poprzedni. Mój mąż jeszcze obecny niedawno mi powiedział, że nie chciał tego ślubu w ogóle ::)
Cóż ewidentnie krzywdzi Cię tymi słowami. Nie wierzę, ze nie chciał ślubu z Tobą. Nie daj się Pati.
-
Powodzenia dziewczyny!
Niech pójdzie gladko
-
Nie obawiałas się drugiego ślubu?
Jak jasna ch...a. Nie chciałam się zgodzić, nie i koniec. Bardzo długo trawiłam tą sytuację. Analizowałam. Musiałam zaakceptować fakt, że nic nie jest nam dane na zawsze. Że małżeństwo to tak naprawdę nie tylko kwiatki i motylki ale i ciężka orka.
-
Patrycja a co na to wasi najblizsi?
Mama, tata, tescie?
No i jak Antek w obecnej sytuacji sie odnajduje
-
Dokładnie krzywdzi Cię takimi słowami ::) ::) daj znać jak po.rozprawie. trzymam kciuki aby poszło gładko i bez problemów.
Właśnie i dlatego ja nie chce się zgodzić na kolejny ślub. Moja mama mnie zapytała się czy będziemy chcieli zalegalizować nasz związek zdecydowanie powiedziałam że nie.
-
Pati ale dlaczego z musu? Ktoś Wam nakazał brac ślub? Teraz to tylko takie jego gadanie, chce Cię zranić i wymyśla takie głupoty.
-
Patrycja a co na to wasi najblizsi?
Mama, tata, tescie?
No i jak Antek w obecnej sytuacji sie odnajduje
Rodzice byli przerażeni nieco, bo to wszystko się tak szybko wydarzyło. Natomiast teraz widzą znaczna różnice i widzą, że jestem na maksa szczesliwa. Zaakceptowali i bardzo polubili nowego zięcia ;)
Teściowie to nie wiem, bo nie rozmawiałam z nimi od tamtej pory, tzn z teściem raz przez telefon, ale na inny temat. Antoś bardzo dobrze się ma, zaakceptował to wszystko, a my o niego wsZyscy dbamy jak najlepiej.
Nasz ślub był nieco wymuszony przez teścia , ja chciałam bardzo jak każda dziewcZyna, pragnęłam białej sukni, wspaniałego wesela. M. Nie zbyt chciał tego samego ale.zgodzil się pewnie żeby rodzice już mu nie truli. Natomiast nikt.go.na siłę do ołtarza nie ciągnął ::)
-
Co.za bzdura robić coś pod wpływem kogoś.
-
Pati trzymam kciuki od rana :)
-
Pati, jakie wieści. Nie zaglądałam dawno na forum poza jednym wątkiem...
Trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
-
Najważniejsze ze masz wsparcie bliskich!!!
Trzymam kciuki !
-
Już po wszystkim. 20 minut to wszystko trwało łącznie z ogłoszeniem wyroku. Sędzina bardzo miła , sympatyczna. Głównie pytała o Antka i opiekę nad nim. Stresowałam się bardzo, ale niepotrzebnie.
-
To ja wam powiem, ze jetem w szoku ile ludzi prowadzi podwojne zycie. I to takich ktorych by nikt nie podejrzewal.
Znam jednego, ktory ma zone, ani ladna ani madra ale sa razem 7 lat. Nosi ja na rekach, buduja dom, kupuje co tylko chce, przynosi kwiaty gdy ona ma kiepki humor, daje drogie prezenty, kino, teat, ona sie cieszy jak glupia, ze ma zycie jak w bajce. A tu sie dowiaduje ze facet ma od kilku lat kochanke-moja kolezanka, niegdys przyjaciolke, z ktora robia sobie dziecko. Jezdzi z nia na krotkie wakacje. Zona zadrosna nic nie wie.
Tu widzialam przypadkiem na drugim koncu miasta moja znajoma(koleznka ciotki), jet kuratorka, ma piekny dom, 2 dzieci, super męza, z kochankiem, calowali sie i szli za reke. Opowiadam to ciotce a ona mi mowi ze jej maz tez ma kogos.
moj szwagier kiedys tez proponowal mi "uklad"...maakra jakas
-
Zakłada ktoś rodzinę aby zdradzać? Przecież zdrada zawsze wyjdzie na jaw
-
jak widac nie zawsze. Szlag mnie trafia jak widze takich co kochanki maja a super mezow zgrywaja.
-
Pati gratuluje :)
Kasia w dzisiejszych czasach wszystko jest takie szybkie łatwe i powierzchowne. Tacy ludzie lubią wygodę, dreszczyk emocji i nie mają sumienia, pieprzeni egoiści. Nie powinni mieć dzieci, bo to one później najbardziej cierpią. Gdzie ta sprawiedliwość ...
-
No Pati..to teraz nowe życie :)
Mieszkasz z Antkiem sama w starym mieszkaniu, mąż się wyprowadził czy jak rozwiązaliście sprawy.
Mam nadzieje, że w tym wątku nie zaraża się rozwodem :P Nadal kocham i uwielbiam mojego męża ;)
-
Ja Nigsy nie zrozumiem jak można prowadzić podwójne życie. Jeśli się miłość wypaliła to się rozejść i tyle. Jak można tak oszukiwać...
-
Mnie zastanawia jak można przyjść potem do żony/męża i powiedzieć że się kocha ta druga osobe
-
Mój mąż się śmieje, że nie mógłby mieć kochanki. Z jedną babą ledwo wytrzymuje (czyli ze mną), a co dopiero z dwiema :)
-
Ja też tego nie pojmuje, jak można wieść podwójne życie. Ale jak widać niektórzy potrafią. Aniu mieszkam z Antosiem ale w nowym miejscu, z tamtego musiałam się wyprowadzić bo to jego mieszkanie.
-
Na szczęście ja mam swoje własne mieszkanie więc ja się nie musiałam wyprowadzać
-
Pisałam w 2011 roku o tym że chce się się rozwiesc. Minęło 8 lat A ja dalej w małżeństwie. Raz lepiej raz gorzej ale pewnie jak u większości.
Dziewczyny powodzenia aby wszystko poukładalo się tak jak chcecie.
-
Aniu mieszkam z Antosiem ale w nowym miejscu, z tamtego musiałam się wyprowadzić bo to jego mieszkanie.
Moja przyjaciółka rozstała się z facetem - nie mężem, ale ojcem ich córki i musiała się wyprowadzić również bo to było JEGO mieszkanie, tyle, że wyremontowane w całości przez kumpelę. I to bolało. Bo musiała biedna z dzieckiem się do mamy wyprwadzić, szukać mieszkania do wynajęcia , a tamten Panicz leżal w mieszkanku.
Zreszta mam w pracy teraz dwie dziewczyny po rozwodzie i zgodnie stwierdzają, że babka po rozwodzie to zawsze sobie da radę, bez względu na wszystko, ale też jest za dobra. Bo alimentów byli nie placa, bo chcą dawać kasę do kieszeni, nie na konto (sprawy podatkowe itp) i równe takie historie..że aż się wlos na głowie jeży, a przecież dziecko wspolne.
-
Masumi to akurat fajne wieści.
Znaczy ze probujecie i walczycie no i moze jednak jakies uczycie jest :)
-
Masumi to fantastyczne wieści :)
Takie wiadomości strasznie cieszą :)
-
oo kurdę , prawie wcale mnie na forum nie ma a tu takie rzeczy się dzieją.
Partycja no to gratulację, że gładko poszło :P
Mój mąż się śmieje, że nie mógłby mieć kochanki. Z jedną babą ledwo wytrzymuje (czyli ze mną), a co dopiero z dwiema :)
mój mówi to samo :P
-
Przecież zdrada zawsze wyjdzie na jaw
Może i wyjdzie, może nie. Pamiętaj też o złotej zasadzie, że żona dowiaduje się ostatnia ;)
-
Przecież zdrada zawsze wyjdzie na jaw
Może i wyjdzie, może nie. Pamiętaj też o złotej zasadzie, że żona dowiaduje się ostatnia ;)
No tak to jest zazwyczaj.
Bardziej podziwiam takie kobiety/mężczyzn którzy taka zdradę wybaczaja. Dla mnie to nie wyobrażalne.
-
Ostatnio byl przypadek ze maz mial kochanke sasiadke!Dokladnie ,na tej samej ulicy w domku mieszkala.I co gorsze, ten romans trwal 6lat!Na moje to bylo 2 zycie , niz romans.... zona dowiedziala sie chwilke po porodzie z 2 dzieckiem.
Koszmar.
-
Matko :o :o
Ja nie wiem co kieruje takimi ludźmi. Nuda w związku ? Adrenalina? Kurczę no nie kumam
-
A ja nie wiem czy bym wybaczyła zdradę czy nie... Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie wiem jak bym się zachowała. Jeden numerek chyba nie spowodowałby rozpadu długoletniego związku, co sądzicie? Co innego romans na boku przez dłuższy czas.
-
Ja bardzo dobrze wiem że zdrady bym nie wybaczyla. Sama osobiście się brzydze zdrada.
-
Nie wiem i nie chciałabym się dowiedzieć.
-
Dla mnie nie ma znaczenia czy jednorazowy czy wielorazowe numerki.
Jestem tez zdania, ze jeśli był w stanie zrobić to raz to zrobi to drugi...i trzeci
-
Jestem tez zdania, ze jeśli był w stanie zrobić to raz to zrobi to drugi...i trzeci
Dokładnie razy wybaczyla wybaczy drugi raz ;)
-
To ja Wam powiem jak to jest jak sie jest ta „ trzecia”. Kilkaaaa lat temu jak bylam mloda i glupia i tak strasznie chcialam, zeby ktos mnie pokochal. Spotykałam sie z facetem ktory od poczatku narzekał na samotnosc, ze niby zona go zostawila, z dwojka dzieci a on taki zaradny, cudowny, No i samotny. Dalam sie nabrac, przyjezdzalam do niego 700 km, zakochalam sie, cieszylam sie jak glupia z kolacji, kwiatow.
Przyszly swieta, dwa dni przed Wigile pokłóciliśmy sie o jakas *cenzura*. Wtedy nie wiedzialam ze to specjalnie zeby nie miec ze mna kontaktu. Ja mialam swieta do Bani. Po nowym roku, bylo juz Ok, nawet byly plany zeby miec dziecko. I któregoś razu jak bylam w Szczecinie on nie mial dla mnie czasu. Okazalo sie ze byl z inna( koleznka mojej siostry). Spotkałyśmy sie a ona( tez mężatka), zaśmiała mi sie w twarz i powiedzial, ze on ma plamy zeby w czerwcu wyjechac do... swojej zony ktora od 2 lat mieszka za granica. Oczywiscie nie musze dodawac , ze zakonczylam to od razu! Pozniej los chcial, ze ja jego zone poznalam i polubiłam- ona oczywiscie niczego nie wie... ale od nie wiem, ze on ten czas jak prowadził podwojne zycie to: nosil ja na rekach, kupował prezenty, kwiaty a nawet sex byl inny. Ona to zwaliła na kryzys wieku średniego. No moze. Ale jak juz wspominalam, moja kolezanka jest juz ktorys rok z żonatym facetem. I jej niczego nie brakuje a zobie to juz w ogole- tez sie znaja...
-
O matko, jakie to wszystko zakręcone :O jak tak można?
-
Moim zdaniem ciężko oceniać jak się nie było w danej sytuacji. Życie nie jest czarno-białe i siebie człowiek do końca też nie zna jak się zachowa w danym momencie...
-
No zakręcone.
W skrocie, on oszukiwał i mnie i ja. Dla niej byl *cenzura* mezem z ułańską fantazja. A dla mnie - mimo ze bylo wówczas fajnie- nie milym doświadczeniem bo chyba od tamtego czasu przestalam ufac facetom.
-
bo chyba od tamtego czasu przestalam ufac facetom.
Kasia niepotrzebnie, zawsze będą tacy ludzie.
Miałam podobną sytuację tylko naszczacie skończyło się na kawie czy dwóch. Koledzy tego pajaca mnie ostrzegli. "Zapomniał" mi powiedzieć, że ma żonę ;D ;D ;D Dziękowałam bardzo chłopakom.
Może ja się nie zraziłam bo do niczego tak naprawdę nie zdążyło dojść ale Tobie współczuję bardzo.
A po wszystkim opowiedziałam o tym jeszcze swojemu mężowi, który wówczas nie był jeszcze moim mężem tylko zwykłym kumplem z pracy ;D
-
A wlasnie... Jak spotkaliście swoich obecnych partnerów/ mężów? ;D
-
Mąż: fotka.pl
Partner: zakład pracy
-
Ja byłego już męża przez znajomych wspólnych, obecnego partnera w pracy :)
Jak mi później powiedział przychodził po części, których wcale nie potrzebowal, ale musiał mnie zobaczyć ;)
-
I miłość Was połączyła :Serduszka:
-
Chyba dobrze ze mnie stali. Czas zmienic zaklad pracy hehe
-
Ja swojego męża poznałam na ulicy ;)
-
Myślę, że każdy zna kogoś kto prowadzi podwójne życie...
-
Ja nie znam :p
A męża poznałam jak miałam 10 lat, tyle że słabo pamiętam ;) a potem spotkaliśmy się w .... łóżku po imprezie ! I to nie jest tak, jak myślicie.
-
Anusiaaa a jak? :-)))
-
na komisariacie :P
-
Na jednej z osiemnastek się poznaliśmy, na następnej zaiskrzyło, na kolejnej bylismy juz parą :D
Kasia zmieniaj pracę i przyjeżdżaj do Zagłębia :P
-
Ja swojego poznałam w autobusie jak jechaliśmy do szkoły ;p
-
Mojego pierwszego meza w szkole, partnera na sympati a obecnego meza w pracy:)
-
Anusiaaa a jak? :-)))
heheh mój brat robił imprezę na której byliśmy oboje i jako jedyni zostaliśmy na noc bo nie mielismy jak wrocic do domu...no i mój brat połóżył nas do jednego łóżka! I jakoś tak się zgadało :)
-
Kasia zmieniaj pracę i przyjeżdżaj do Zagłębia :P
z checia ale nie da rady. Nie Zaglebie, tam bylabym jezcze bardziej samotna niz tutaj.
-
My też na sympatii :) Ja go sobie wyklikałam :)
-
I miłość Was połączyła :Serduszka:
Wpadł mi w oko już na samym początku, ale miłość przyszła z czasem ;) im więcej z nim rozmawiałam to czułam,że to moja bratnia dusza. Jesteśmy bardzo podobni, często nawet w tym samym momencie pomyślimy o tym samym, czy nawet mówimy to samo w tym samym momencie :D
-
Ja swojego męża poznałam na ulicy ;)
Jechał autem i Cię zauważył? ;)
-
Ja swojego męża poznałam na ulicy ;)
Jechał autem i Cię zauważył? ;)
Myślę, że to nie możliwe. Za szybko jedździ! Miszcz! ;)
-
Hahahaha
Jak mnie zobaczył to musiał zwolnić
-
A ja mojego na imprezie w bydgoskim pubie... nie miało mnie tam być, Jego też nie :)
-
Patka, mam tak samo z moim mężem, często zaczynamy np. śpiewać ta samą piosenkę w tym samym czasie i od tego samego fragmentu. Oboje nas to przeraża 8)
-
Nas też :D
-
Ja mojego poznałam na wsi w której teraz od sierpnia mieszkamy :) <3 a było to... 19 lat temu :)
-
Ja mojego.na fotka.pl :D
-
Niesamowite,.że jednak takie portale typu fotka cZy sympatia łącza ludzi i jak widać na całe życie :D
-
Niesamowite,.że jednak takie portale typu fotka cZy sympatia łącza ludzi i jak widać na całe życie :D
Nie w moim przypadku ;D ;D ;D ;D
-
Skoro na naszym forum można poznać fajne koleżanki to i męża można mieć z internetu :)
-
Wydaje mi sie, ze z 10 lat temu bylo latwiej poznac kogos przez net. Teraz to wszystko sie zrobilo... cielesne
-
Ja jakoś nie „ czuje” internetowych portali randkowych.
-
Niesamowite,.że jednak takie portale typu fotka cZy sympatia łącza ludzi i jak widać na całe życie :D
Nie w moim przypadku ;D ;D ;D ;D
Wybacz, w Twoim akurat nie na całe ;)
-
Niesamowite,.że jednak takie portale typu fotka cZy sympatia łącza ludzi i jak widać na całe życie :D
moze to śmiesznie zabrzmi ale do.tej pory pamiętam co prawie 12 lat temu napisał do mnie :D a jak weszłam na jego profil pierwsze co pomyślałam to to ze."oto wlasnie bedzie mój mąż " ;D a nie powiem mialam branie :P na tej stronie i przebieralam w facetach :D
-
Ja Karola poznałam przez m9jego brata.
Byl jego kumplem :)
-
Ja Karola poznałam przez m9jego brata.
Byl jego kumplem :)
Właśnie Sylwia, pomyślałam sobie o tym, ze wszyscy Kamila koledzy to potencjalni narzeczeni moich dziewczyn
-
Zawsze chciałam mieć starszego brata :D
-
Ja tez
-
Moi +naście lat starsi to już dziadki mi się wydawali ;))
A z mężem to mamy 2wersje poznania się. Ja zawsze mówię że mam męża z internetu. Bo kiedyś dostałam od niego maila i tak się zaczęła znajomość. On za to mówi że że wspólnych znajomych.. bo to od mojej kumpeli (narzeczona jego wieloletniego kumpla) jakimś cudem tego maila dostal. ;)
Dziwne było to co potem bo jak nas w pierwszym kroku swatala tak później próbowała poróżnić no ale.. nieskutecznie ;) koniec końców znajomych straciliśmy a razem jesteśmy prawie 11lat
-
No mój mąż to był w latach szkolnych najlepszy przyjaciel mojego brata ;) ale, że miedzy nami 6 lat różnicy to jak przychodzili do nas do domu, mialam 10 lat i nikt na mnie nie zwracał uwagi :P
Ja zresztą też na "staruchów" nie patrzałam.
I generalnie ja na Grzesia zawsze patrzałam jak na kumpla brata.....
-
No mój mąż to był w latach szkolnych najlepszy przyjaciel mojego brata ;) ale, że miedzy nami 6 lat różnicy to jak przychodzili do nas do domu, mialam 10 lat i nikt na mnie nie zwracał uwagi :P
Ja zresztą też na "staruchów" nie patrzałam.
I generalnie ja na Grzesia zawsze patrzałam jak na kumpla brata.....
Ania znacie się praktycznie „od urodzenia” :)
-
Też zawsze chciałam mieć starszego brata ;) No A trafiła mi się młodsza siostra
-
Męża poznałam w zespole tańca ludowego, bo w szkole nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Jesteśmy razem 17lat.
Wszystkim nowym i starym związkom życzę szczęścia i pewności co do wyboru :) Kasiu, Tobie potrójnie!
-
Ja swojego męża poznałam na tej ulicy w 1995 roku
-
O rany ale tu wieści.
Życzę Wam dziewczyny by wszystko teraz układało się jak najlepiej i żebyście były szczęśliwe !!!
I ja mam męża z fotka.pl
A i starszego brata o 6 lat mam, ale jakoś żaden jego kumpel mi nie podpasowal jako facet, bardziej właśnie jako kumpel ;) ale nie żałuję że mam starszego brata przez to zawsze miałam dużo starszych znajomych, zabierał mnie na imprezy , zawsze mieliśmy super kontakt.
Co do podwójnego życia - nie znam osobiście nikogo 8) może to i lepiej ;D
-
Justys, anusiaaa może znacie a po prostu nie wiecie o tym ;) ;)
-
moja koleżanka znalazła mojego ex narzeczonego na nieznanym mi portalu randokwym gdzie ogłasza iż jest wolny szuka kobiety. Zerwałam zaręczyny ale portalem się zainteresowałam i tam poznałam męża 13 lat temu...
-
Patrycja.....wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :) oj dawno mnie tutaj nie było i tyle zmian.
Dziewczyny a powiedzcie, co zrobiłyście z pamiątkami ze ślubu, zdjęciami filmem? Jestem ciekawa co się robi z takimi rzeczami po rozwodzie?
-
Lebara u moich teściów zdjęcia ze ślubu ich drugiego dziecka ciągle wiszą i to dwa wielkie. Na dodatek zdjęcia z drugiego ślubu ich syna wiszą na ścianie obok. To dopiero cyrk :D
-
Dziewczyny a powiedzcie, co zrobiłyście z pamiątkami ze ślubu, zdjęciami filmem? Jestem ciekawa co się robi z takimi rzeczami po rozwodzie?
Ja jeszcze nie po rozwodzie ale wyrzuciłam. Zresztą no jakoś nie wyobrażam sobie aby takie rzeczy zostały i mój nowy partner to.ogladal.
-
Moje leżą gdzieś w piwnicy
-
Moje tez gdzies leza ale szkoda bylo by mi szkoda wyrzucic mimo ze nie wspom8nam tego okresu jakos fajnie
-
Ja z dysku zdjęcia usunęłam, a album z sesji został u byłego meza, co z nim zrobił to nie wiem... ;) Lebara dziękuję bardzo :)
-
A jak wasze dzieci będą chciały obejrzeć fotki taty? Trochę lipa. To jednak część ich życia, historii.
-
Japcio może nie taty bo zakładam ze widzą tatusiów często, a raczej kiedyś jak będą dorosłe to zapewne chciałyby zobaczyć jak ich rodzice wyglądali w dniu ślubu :D
Ja bym zachowała choć jedno zdjęcie na pamiątkę właśnie dla dzieciaków.
-
Nadzieja, otóż to :) A potem wnuki zdjęcia dziadków i tak dalej.
-
Akurat zdjęć ze slubu u Nas się jakoś specjalnie nie ogląda, ale w razie czego jest album.
-
Akurat zdjęć ze slubu u Nas się jakoś specjalnie nie ogląda, ale w razie czego jest album.
Pati zakładam ze już wspólnych zdjęć raczej nie będziecie mieli :D
No może oprócz tych z komunii i ślubu Antka
Ale może Twój BYŁY da chociaż swoim rodzicom na przechowanie żeby kiedyś Antek mógł sobie obejrzeć, jak już będzie dorosły.
-
Jak w ogole się podejmuje decyzję o rozwodzie? To chyba proces, dość długotrwały?
-
Sam rozwód to chwila moment, decyzję o rozwodzie każdy podejmuje we właściwym dla siebie momencie. Czasami na rozprawę trzeba czekać.
-
Ja nie mówię o rozprawie. Mi chodzi o taką wlasna, wewnętrzną decyzję o rozwodzie.
-
Jak w ogole się podejmuje decyzję o rozwodzie? To chyba proces, dość długotrwały?
Mi to zajęło łącznie prawie dwa lata. Myślenia i bicia się z myślami. W końcu uważam że podjęłam najlepsza decyzję
-
Jak w ogole się podejmuje decyzję o rozwodzie? To chyba proces, dość długotrwały?
Mi to zajęło łącznie prawie dwa lata. Myślenia i bicia się z myślami. W końcu uważam że podjęłam najlepsza decyzję
Bo najlepsza decyzja to ta dobrze przemyślana
-
U mnie tez dlugo. Najpierw byla separacja...proba mediacji-piereszy pozew rozwodowy wycofalam i szybko zalowalam. Po wycofaniu jest problem z ponownym zlozeniem i minelo chyba z pol roku ale moj adwokat o to mocno walczyl. A sam rozwod to 5 min. Sedzia stwierdzila ze i tak juz flugo sie meczylam:))
-
Kiedyś, dawno temu ;) pierwsza sprawa była polubowna i nie było mowy żeby na tej pierwszej od razu dostać rozwód. Pamiętam pismo do sądu, prośbę o zanieniechanie sprawy polubownej.
-
Nie wiem czy dobrze kombinuje ale pewnie podejmowanie decyzji wydłuża się albo skraca w zależności od tego czy „dwoje chce na raz”
Kto chce tego rozwodu, z czyjej to strony wychodzi i jaki jest powód
-
To na pewno. Ile rozwodów, tyle historii ;)
-
A z moich obserwacji wynika, ze najgorsi są ci, którzy noszą żony na rękach, obsypują kwiatami, „Misiu”, „Żabciu” itp., normalnie chodzące ideały ... a na boku co miesiąc nowa babka ::)
-
loona osobiście znam takiego jednego prostaka
-
Ja przynajmniej 4 ::)
-
Ja mam takiego w rodzinie
-
Ale historie!
Ja męża poznałam w pracy.
W tamtym roku 10lat po ślubie.
Życzę wam dziewczyny powodzenia. Decyzja o rozwodzie wydaje mi się bardzo trudnym tematem.
-
Ale się naczytałam, historie jak z filmu bo jednak w mojej małej wiosce o rozwodach raczej nie bardzo słychać
największym wydarzeniem i poruszeniem jest przejazd karetki co za każdym razem mnie strasznie śmieszy bo wychowałam się w mieście i tam przecież co chwilę jakaś karetka jedzie ;D
mojego męża poznałam na urodzinach koleżanki, kłóciliśmy się tak że chyba w promieniu 1 km było nas słychać
nigdy później aż ta bardzo ostrej wymiany zdań między nami nie było a minie zaraz 16 lat,
ale ten czas leci :o
dziewczyny gratuluję decyzji i powodzenia!
-
To i ja się przywitam w tym wątku ;D
U mnie sprawa się ciągnie już od 2017r a właściwie 2015r. i końca nie widać, myślę że jeszcze ze 2-3 lata.
-
To i ja się przywitam w tym wątku ;D
U mnie sprawa się ciągnie już od 2017r a właściwie 2015r. i końca nie widać, myślę że jeszcze ze 2-3 lata.
Hej nikola, wieki Cię nie było ;)
Sprawa rozwodowa się ciągnie, czy dojrzewasz do decyzji?
-
Czasem zaglądam ale nie piszę, bo właściwie nie było się czym chwalić ;)
Sprawa w 2015r. miała być separacja - zrezygnowałam tzn urobił mnie, ale niestety bardzo tego żałuje że już wtedy nie podjęłam ostatecznej decyzji.
A od 2017r. maja ciągnie się sprawa rozwodowa ( z jego winy). Po urodzeniu drugiego dziecka odciął pępowinę i przywiózł sobie kochankę do domu :-\, ja dowiedziałam się 9 miesięcy później (więc tyle czasu jeszcze mnie okłamywał dalej).
-
Kuźwa, przykro mi
Z orzekaniem o winie będzie się ciągnąć
Wyleczyłas się już z niego czy ciągle „boli”?
-
Wyleczyłam całkowicie, wręcz on mi w tym pomaga, pokazał swoją prawdziwą twarz i co rusz pokazuje. A ja kiedyś nie chciałam słuchać nie których ludzi ....
-
To że nie chce się słuchać nie których ludzi to częsta przypadłość.
Trzymam kciuki aby jak najszybciej się skończyło i żebyś była wolna kobieta
-
Nikola...
Nie wiem czemu ale pamiętam że miałaś masakrę z teściową.
Współczuję ....
Niestety wokół mnie też trochę rozwodów na szczęście później znajdują jeszcze swoje szczęście....
-
Pocieszające w tych wszystkich rozwodach jest to, że coraz więcej kobiet potrafi zawalczyć o swoje szczęście zamiast tkwić w nieszczęśliwych związkach.
Mam znajomą, która tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie, ma 2 dzieci. I z jednej strony ma świadomość, że życie sobie marnuje bo mówiła o tym nie raz, z drugiej strony nie jest w stanie podjąć tej decyzji, twierdzi, że nie chce rozbić dzieciom rodziny ::)
-
Pocieszające w tych wszystkich rozwodach jest to, że coraz więcej kobiet potrafi zawalczyć o swoje szczęście zamiast tkwić w nieszczęśliwych związkach.
Mam znajomą, która tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie, ma 2 dzieci. I z jednej strony ma świadomość, że życie sobie marnuje bo mówiła o tym nie raz, z drugiej strony nie jest w stanie podjąć tej decyzji, twierdzi, że nie chce rozbić dzieciom rodziny ::)
A później dzieci pójdą na swoje a ona zostanie „sama nieszczęśliwa”
-
Dokładnie tak będzie niestety ::)
-
u mnie w rodzinie jest jeden rozwodnik - mój mlodszy brak.Cale to jego malzenstwo to bylo wielkie nieporozumienie.
Dziewczyna zaszla w ciaze, moi rodzice z bratem pojechali do jej rodzicow zeby sie zapoznac i dogadac gdzie beda młodZi mieszkac(mieli 22 lat) Gdy rodzice zajechali dowiedzieli sie UWAGA ze orkiestra juz jest na wesele zalatwiona.
Na nic sie zdalo ze za szybko, ze może sam cywilny.Jej rodzice nie dopuszczali mysli do siebie, zeby ich córeczka byla w ciazy i nie miala slubu koscielnego.
Małżeństwo trwalo 1,5 roku.Rozwod dostali szybko, Mimo iz od rowodu minelo 8 lat to ciagle karta przetargową jest niestety córka .Byla zona mojego brata daje corke nie kiedy on chce tylko kiedy jej to pasuje.Strasznie sie na to patrzy
-
Dla mnie najważniejsze było przy tym rozstaniu dobro dziecka. Najgorsze jak karta przetargowa jest dziecko, jak jeden małżonek drugiemu robi na złość właśnie przez utrudnianie kontaktów z dzieckiem. Mój znajomy miał taką sytuację, matka strasznie utrudniała kontakty z synem, nie raz kończyło się policja... Dla mnie to jest okropne...
No i nie chciałam tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie... Pamiętam kiedy moi rodzice mieli się rozstawać, pamiętam jak się cieszyłam, że w końcu będzie w domu spokój, nie będzie kłótni i awantur. Mama mi powiedziała, że jednak nie rozwodzą się... Jak ja płakałam, jaka byłam nieszczęśliwa x tego powodu. A ona mi po latach powiedziała, że to dla Nas (dzieci), tylko że ja chciałam czegoś innego... Nie rozumiem myślenia że coś się robi dla dzieci... Przeciez szczęśliwy rodzić, to szczęśliwe dziecko...
-
Parka fajnie napisane.
Moi rodzice byli zawsze super małżeństwem, potem mam wyjechała i ich drogi sie rozeszly. Wiele razy slyszalam ze nie rozwiodą sie bo: co ludzie powiedza, bedzie gadanie, co z mieszkanie itp. Teraz od 8 lat mieszkaja osobno, niby sa razem dla pozory, ale zawsze konczy sie to klotnia. Bez sensu
-
Co do utrudniania mój klient właśnie dostał nakaz zapłaty na prawie 13 tys za utrudnianie ale była żona nic sobie z tego nie robi. Pewnie nawet mu nie zapłaci ;)
-
Nikola...
Nie wiem czemu ale pamiętam że miałaś masakrę z teściową.
Współczuję ....
Mało powiedziane :P
Jeżeli chodzi o dzieci u nas to mąż wcale się nimi nie interesował, teraz jak rozprawy są to kombinuje przed i kłamie przed Sądem o utrudnianiu a tak naprawdę się nie zjawia ... Masakra jednym słowem.
Ale mści się za orzekanie o winie, kosztem dzieci
-
Nikola, ale jak kochankę do domu przywiózł?
Nie zazdroszczę nikomu takich "atrakcji" rozwodowych.
-
Pewnie wrócił ze szpitala po urodzeniu syna i zabrał kochankę do domu, w końcu chata była pusta bo Nikola była w szpitalu... masakra!
-
Pewnie wrócił ze szpitala po urodzeniu syna i zabrał kochankę do domu, w końcu chata była pusta bo Nikola była w szpitalu... masakra!
Dokładnie nic dodać nic ująć.
-
Masakra... Współczuję :(
-
Mało tego dziś rocznica tego iż się dowiedziałam o zdradach ;D, także mam podwójne święto ;) ;D
-
Nikola, jak się dowiedziałaś?
-
Nie wylogował emaila na tablecie mojego syna a tam przysyłała mu wiadomości i nagie zdjęcia, mój syn otworzył je (wtedy syn miał 6 lat) i przyszedł pokazać.
-
Ja pier....
-
Najgorsze w tym wszystkim jest to jak dawniej bliska osoba robi teraz tyle złego, krzywdzi matkę swoich dzieci nie mówiąc już o dzieciach. Dzisiaj poszedł do szkoły i nagadał na mnie (nie wiem czego i właściwie nie chcę ale robi brud i syf dziecku, nie patrząc że to go krzywdzi).
-
Oooo masakra, co za skur..,.
-
Nikola mój Mąż robi to samo Adaś wrócił od niego i do mnie z pretensjami że ja powiedziałam tacie że mu go zabiorę na zawsze gdzie oczywiście nigdy takie słowa z mojej strony nie padły.
Nie wiem jak Ty ale ja momentami po przyjeździe syna do domu muszę go prostować bo jest mega nie grzeczny i pozwala sobie na zbyt dużo ::) ::)
-
A co radzicie: powiedziec bliskiej osobie ze maz ja zdradza? Czy lepiej zachowac to dla siebie bo i tak nie uwierzy i nie potrzebnie zrobi sie chaos, pni sie pogodzą a Ja wyjde na idiotke
-
Ja bym wolala jak by mi ktos powiedzial. Ale to jestem ja.
-
Ja kiedyś powiedziałam o tym, ale to i tak nic nie dało. A miałam wrażenie, że osoba poinformowana miała pretensje do mnie że się wtrącam...
-
No wlasnie. Szlag mnie trafia bo ona w totalnej nue wiedzy zyje, jest co prawda zazdrosna nawet o mnie, jemu trzepie telefon przy ludziach, a ten drwi ze od kochanki kasuje na biezaco. Ona mowi ze jemu ufa ale innym kobietom nie ufa. On ja rozpieszcza jak moze, wiec ona i tak nie uwierzy ( ze niby ktos jej mega zazdrosci tak cudownego meza).
-
Właśnie, jeszcze by się okazało, że Ty byś była winna wszystkiemu... A może ona coś wie, ale udaje?
-
Mi powiedział znajomy. Po tylu latach jak o tym pomyślę to ciągle czuję wdzięczność. On o tym wie, dalej mamy kontakt w przeciwieństwie co do niekórych osób, które też wiedziały ale "udawały" zdziwienie. Generalnie trzeba się liczyć z tym, że może zniknąć nagle 3/4 ludzi których uważało się za dobrych znajomych.
Czy ja bym powiedziała? To zależy, w rodzinę chyba bym się nie mieszała. Koleżankę próbowała bym naprowadzić. Do przyjaciółki poleciała bym od razu bo znam ją lepiej niż własną siostrę.
-
no wlasnie to chodzi o moja siostre. Ja z nia srednio zyje. Moja mama tez juz jej mowila, to wlanie byl text ze ona mu ufa a ludzie jej zazdroszcza. Mnie kiedy tez probowal poderwac, obiecujac dykrecje..
-
Skoro próbowałas... To nic się chyba nie da zrobić
-
Dokładnie, próbowałaś bez skutku. Dalej bym się nie mieszała...
-
Mnie smuci, że siostra Ci nie wierzy. Tzn. Ja swojej od razu bym powiedziala, nie miałabym wątpliwości. Ale mamy dobre relacje. Chyba :-p
-
Mnie smuci, że siostra Ci nie wierzy. Tzn. Ja swojej od razu bym powiedziala, nie miałabym wątpliwości. Ale mamy dobre relacje. Chyba :-p
Właśnie o to chodzi
Ja swojej od razu bym powiedziała tylko nie tak brutalnie oczywiście ... i jej tez bym bezwzględnie uwierzyła
-
ona zawsze podkresla, ze maz *cenzura* ja kocha i ona mam jak niebie...pytanie tylko czemu mu (tzn. tfu tfu innym kobietom) nie ufa i mu tel trzepie.
-
Zostawić aż sama przejrzy na oczy i zmądrzeje ;), bo im więcej będziecie mówili jak tak podchodzi to tym bardziej będzie się od Was odsuwa, wiem co mówię. Bo inaczej to Ty będziesz wrogiem nr 1
-
czasami odnosze wrazenie, ze juz jestem
-
Po tym jak orzekna mi rozwód to ponoszą jeszcze jakieś koszty ? Czy jedynym kosztem było tylko to 600 zł przy składaniu pozwu ?
-
Tylko to 600 zl.ale i jemoga podzielic wam na pol:)
-
Tylko to 600 zl.ale i jemoga podzielic wam na pol:)
A jak jest zapłacone? W tej kwestii byliśmy zgodni on dał 300 ja dałam 300.
-
Acha chyba ze daliscie po polowie. Bo u mnie ja placilam i sad kazal mu zaplacic polowea sad oddal mi 300zl
-
Po tym jak orzekna mi rozwód to ponoszą jeszcze jakieś koszty ? Czy jedynym kosztem było tylko to 600 zł przy składaniu pozwu ?
Jeżeli jesteście zgodni, nie będzie biegłych, świadków którzy będą żądali zwrotu kosztów i pełnomocników to więcej kosztów nie powstanie.
-
Mi sędzia powiedziała że tylko 300zl mam zapłacić. Co prawda podzielilismy się na.pol więc wyszło taniej.
-
ja miałam adwokata z link usunięty! wiec też trochę inaczej. Ale wcześniej mi wszystko wytłumaczył jak to będzie wyglądało (bo rozwód niestety nie był prosty...)
-
Zostało mi 5 dni.
Chyba zaczynam sie troche stresiwac, bo wiem ze łatwo nie bedzie.
Mam nadzieję tylko ze znowu sedzia sie nie rozchoruje
-
Trzymam kciuki! Będzie dobrze!
-
Ada trzymaj się. Teraz jeszcze nie masz stresu, uwierz. Chyba, że tak miewasz, że stresujesz się przed czasem a jak przychodzi godzina "0" to jesteś zwarta i gotowa. Wtedy tylko pozazdrościć. Powodzenia życzę!
-
To taki delikatny stres. Rozwod mi sie po nocach sni >:(
We wtorek pewnie zasnac nie bede mogla >:(
-
ada1988 trzymam kciuki, będzie dobrze :-*
-
Też trzymam kciuki! Dasz radę
-
Trzymam kciuki!
-
kciuki zaciśnięte
-
Już po :) bez stresowo spokojnie, szczęśliwie skończone.
Jestem wolna ;D
-
No to chyba gratuluję :)
-
Dziękuję :D
-
Gratuluję! ;D
-
Gratulacje :D
-
Gratuluje;)
-
Dzieki dziewczyny powiem Wam ze ogromny ciężar ze mnie spadł. Czuje sie zdecydowanie lepiej i spokojniej, ze uwolnilam się tak na 100% od swojego bylego męża.
Jak wyrok sie uprawomocni chce wrócić do swojego panienskiego nazwiska to muszę jechac do Urzedu Stanu Cywilnego?
-
Tak, masz na to 3 miesiące od uprawomocnienia się wyroku.
-
https://um.bydgoszcz.pl/sprawa/zmiana-imienia-i-nazwiska/
Masz Ada, znalazłam dla Ciebie ;D
Ciri niby tak ale nie do końca. Ja zmieniałam o wiele, wiele później niż te 3 miesiące i też nie było problemu. Więc jak się ktoś zagapi to też bez problemu to załatwi.
-
Ja też wróciłam do panieńskiego :) poczekałam kilka tygodni i pojechałam do urzędu stanu cywilnego, zapłaciłam jakieś grosze i juz, później od razu złożyłam o nowy dowód :) jak wcześniej nie lubiłam swojego panieńskiego, tak wtedy cieszyłam się, że do niego wracam :D
-
Hej forumki dawno mnie tu nie bylo :) Z wątku staraczkowego gdzie czasami zaglądałam przekierowało mnie do rego wątku. Od mojego rozwodu bedzie juz jakies 6 lat i to byla dobra decyzja. Jestem 2 lata po drugim slubie i mam nadzieje wiecej rozwodów w moim zyciu juz nie bedzie.
-
Dziewczyny po rozwodzie: żałowałyście kiedyś tej decyzji?
-
Ja nigdy. Byla to najlepsza decyzja.
-
Nigdy
-
Nigdy ;D
-
Jestem po rozwodzie 4 miesiące i to byla moja najlepsza decyzja w moim życiu
-
Ja też nie, to była jedna z najlepszych decyzji.
-
Nigdy nie żałowałam wręcz przeciwnie czasami żałuje ze straciłam 10 lat na tamten związek :)
-
Wy sie rozwodzicie a ja nie zdazylam wyjsc za maz
-
Nigdy nie żałowałam wręcz przeciwnie czasami żałuje ze straciłam 10 lat na tamten związek :)
Haha mam to samo ;D tyle czasu zmarnowalam
-
A jakie macie relacje z byłymi mężami?
-
Z racji tego, że nie mamy wspólnych dzieci to nie mamy żadnych relacji. On od razu po rozwodzie usunął mnie ze znajomych na FB, zablokował nawet możliwość wejscia na jego profil. Zero kontaktu. Nawet przez tyle lat nie miałam go okazji nigdzie spotkać na mieście. Czasem nawet myślę, że tamto małżeństwo przydarzyło się komuś innemu albo w innym życiu.
Od wspólnych dalekich znajomych wiem tylko, że ma nową żonę.
-
A jakie macie relacje z byłymi mężami?
Żadne nie umiemy sie w ogole dogadać
-
Vivka jesteś w idealnej sytuacji. Byłym Cię nic łączy
Pati a jak u Ciebie?
-
U mnie podobnie. Zero kontaktu a poniewaz trzymam sie z zona jego przyjaciela czasami cos mi powie ale bardzo malo :) Zreszta moj ex mieszka w innym kraju a ze nie byl ze Szczecina to bywa tu raz na rok albo i nie wiec luzik. Po rozwodzie widzialam go jeszcze pare razy jak go odwiedzalam w szpitalu po nieudanej probie samobojczej... oj dlugo by pisac. Pozbieral sie i zyje mam nadzieje ze w koncu tak jak chcial. Wiec mam podobnie jak vivka jakby to stare zycie nigdy nie istnialo :)
-
Ja już teraz mogę powiedzieć , że z byłym mężem jesteśmy przyjaciółmi. Razem wychowujemy dziecko, zgadzamy się z tym, pomagamy sobie nawzajem i normalnie rozmawiamy już teraz nawet o naszych związkach. Cieszę się, ale okazuje się , że traktuje go tak samo jak wtedy kiedy byliśmy razem. Wiecie o co mi chodzi? Dopiero teraz czuję że jestem w prawdziwym związku. Ale cieszę się z relacji jaką mamy z byłym.
-
Chyba trochę zazdroszczę takich relacji.
Ja juz wiem ze z byłym nie stworze nigdy normalnych relacji, nigdy sięnie dogadamy w zadnej kwestii, a szkoda bo w koncu jest dziecko ::)
-
Właśnie dużo osób mi mówi, że jest w szoku w jakich relacjach jesteśmy i że się tak dobrze dogadujemy co do dziecka. Po prostu żadne nie ma już żalu do drugiej osoby i układa sobie życie na nowo po swojemu. Życzę każdemu takich relacji.
-
Właśnie dużo osób mi mówi, że jest w szoku w jakich relacjach jesteśmy i że się tak dobrze dogadujemy co do dziecka. Po prostu żadne nie ma już żalu do drugiej osoby i układa sobie życie na nowo po swojemu. Życzę każdemu takich relacji.
No i dzięki temu ze masz zdrowe relacje z byłym mężem to i Antkowi łatwiej bo widzi ze jesteście szczęśliwi
-
No i dzięki temu ze masz zdrowe relacje z byłym mężem to i Antkowi łatwiej bo widzi ze jesteście szczęśliwi
dokładnie, a żeby było śmieszniej to byłego siostra również teraz rozstała się z mężem ::)
-
A jak spędzicie święta? Chodzi mi głównie o dzieci.
-
Adas zostaje na cale swieta ze mna ku mojej wielkiej radosci ale to na własne życzenie mojego byłego
-
Dziwny ten twój były. Nie chce spędzić świąt z dzieckiem. Ale dla Ciebie lepiej :)
Kurcze, u nas jedno małżeństwo w rodzinie spędzi święta osobno. Na razie nie padło słowo "rozwód", ale rzadko ostatnio razem bywają. Szkoda mi ich, bo zawsze fajnie się dogadywali. I są dzieci.
-
Japcio to taka zagmatwana historia. Szkoda wrecz slow.
-
Ja na szczescie nie mam dzieci z ex wiec nie ma problemu. Natomiast ex mojego meza to dla mnie „matka roku” od 6 lat spedzamy Święta z ich synem. Obojetnie czy Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Hitem bylo jak mialam termin porodu na ferie zimowe z Filipem a ona sie zapytala czy mozemy wziac ich syna wtedy na ferie bo ona wyjezdza z kolejnym facetem. Do dzis jestem w szoku bo myslalam ze ferie zimowe sa dla dzieci ;)
-
Ja na szczescie nie mam dzieci z ex wiec nie ma problemu. Natomiast ex mojego meza to dla mnie „matka roku” od 6 lat spedzamy Święta z ich synem. Obojetnie czy Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Hitem bylo jak mialam termin porodu na ferie zimowe z Filipem a ona sie zapytala czy mozemy wziac ich syna wtedy na ferie bo ona wyjezdza z kolejnym facetem. Do dzis jestem w szoku bo myslalam ze ferie zimowe sa dla dzieci ;)
Mam taki przypadek właśnie w rodzinie i nie ogarniam. Rok w rok ten biedny dzieciak czy to Boże narodzenie czy Wielkanoc nie „zasługuje” żeby być z matką?
-
U Nas po równo młody będzie w wigilię najpierw u mnie później tata go zabiera. I tak samo w pierwszy dzień świąt będzie z nim albo ze mną a później na odwrót ;)
Ale np jak będę mieć operację to poprosiłam go o zajęcie się młodym i bez problemu zgodził się, mówiąc że trzeba sobie pomagać.
-
Oj a ja miałam w tym roku ze swoją klientką batalię o komunie, masakra...że do 12 z ojcem, od 12.15 z matką, szkoda gadać. Zresztą niektórzy o wszystko toczą batalie, byle co ląduje w sądzie. Strasznie to smutne biorąc pod uwagę, że czeka ich co najmniej 10-14 lat takiego "dogadywania się".
Wiec Pati mega dobrze, że się tak dogadujecie! To jest na wagę złota, serio!
-
Oj a ja miałam w tym roku ze swoją klientką batalię o komunie, masakra...że do 12 z ojcem, od 12.15 z matką, szkoda gadać. Zresztą niektórzy o wszystko toczą batalie, byle co ląduje w sądzie. Strasznie to smutne biorąc pod uwagę, że czeka ich co najmniej 10-14 lat takiego "dogadywania się".
Wiec Pati mega dobrze, że się tak dogadujecie! To jest na wagę złota, serio!
Oczywiście najbardziej poszkodowane są dzieciaki. Czemu one są winne, głupoty swoich „chorych” rodziców ...
-
Ja sie strasznie obawiam komuni Adasia tzn ja w ogóle zakladam scenariusz ze jego ojciec po prostu nie przyjdzie.
-
Ja jeszcze o tym nie myślałam nawet. Zobaczymy ale jakoś to pogodzimy.
-
Ja mam komunię w maju wiec juz zaraz.
Pati Wy sie dogadujecie my zdecydowanie nie
-
Eh biedne są dzieciaki jak rodzice sie nie dogadują lub co gorsza udaja ze jest ok a tak na prawdę mają jakies ukryte żale które sobie odbijają na dziecku. Obseruje od 6 lat jak słowa i czyny najblizszej dziecku osobie robią mu masakre w glowie. Pod płaszczykiem dobroci i dobrych chęci wbijana jest szpila po szpili. Tyle lat minęło a chęć zemsty/ niespełnionych oczekiwań wciąż nie maleje. Mimo nowych rodzin.
-
Ja mam komunię w maju wiec juz zaraz.
Pati Wy sie dogadujecie my zdecydowanie nie
To może z dwojga złego lepiej, jakby nie przyszedł, niż miał robić jakieś problemy...
-
Ja na to licze naprawdę, jak przyjdzie to moze sie to roznie skończyć niestety ::)
-
To faktycznie lepiej żeby nie przychodził ::)
Moja znajoma zrobiła komunie dziecka tylko dla swojej rodziny, jej były też jest okropny dla niej mimo, że od rozstania minęło prawie 10 lat...
-
Jestem od ponad 4 miesięcy mężatką, ale tylko po cywilnym ze względu na męża. On jest po rozwodzie i ogromnie sie ciesze że nie mieli dzieci. My jeszcze sie nie doczekaliśmy naszego maleństwa ale mamy nadzieje że już nie długo. Mąż jest o rozwodzie 7 lat jakoś, a myz e sobą jesteśmy 3 lata.
-
Jeżeli tylko jedna strona chce iść na kompromis w każdej kwestii czy to święta czy komunia to nic nie da... do tego potrzeba dwojga.
-
Dołączam do wątku...
-
Asia, co się dzieje?
-
Asia??? Co się stało? :( Przykro mi :(
-
Nie umiemy się porozumieć od wielu miesięcy
-
Ale to już postanowione czy może jest jeszcze szansa? :(
-
Asiu trzymam kciuki za dobra decyzje!!!
-
O kurde! Asia, trzymam kciuki żeby wszystko się ułożyło po Twojej myśli
-
Dołączam do wątku...
Asiu, przykro mi, ale teraz mogę powiedzieć to na głos.
Od kiedy piszesz na forum o swoim narzeczonym, potem mężu miałam takie wewnętrzne przemyślenia, że ten gość nie jest dla Ciebie.
Trzymam kciuki aby wszystko poszło gładko i żeby mała nie ucierpła na tym.
-
Asia trzymam kciuki
-
Asiu dużo siły! Na pewno to dla Ciebie dobra decyzja :)
-
Asia.. mocno trzymam kciuki za podjęcie najlepszej decyzji dla was !
Zycie pisze nam na prawde różne scenariusze :-[
-
Dzięki dziewczyny. Jest mi ekstremalnie ciężko, nie sądziłam, że doprowadzimy do takiej sytuacji.
-
A to juz calkowicie przesadzone??
-
Nie... Czas pokaże
-
Asia tak mi przykro... Ale z biegiem czasu powiem Ci że u mnie to była dobra decyzja. Rozstaliśmy się w zgodzie, każde z Nas jest teraz szczęśliwe, a razem jakoś nie potrafiliśmy.... Życzę dużo siły i powodzenia, niech się ułoży jak najlepiej dla Ciebie <3
-
Asiu przykro mi :( Mieszkacie razem czy póki co dajecie sobie czas osobno? Może jeszcze się ułoży...
-
Chwilowo osobno. Zobaczymy czy zatesknimy
-
A jak mloda to znosi?
-
To dopiero kilka dni... Jeszcze nie wiem. Wczoraj była u Taty to w nocy płakała za mną... Przeprowadzę Ją przez to najłagodniej jak się da
-
Uda się na pewno :przytul:
-
Strasznie źle to znoszę. Prawie nie jem, mało śpię...
-
Asia :( bardzo mi przykro. Naprawdę :(
-
Współczuję, Asia.
Słyszałam dziś w radio, że w czasie pandemii wzrosła liczba wniosków o rozwód. I wydłużył się czas oczekiwania na rozprawę. Jak teraz złoży się papiery to rozprawa w przyszłym roku.
-
W moim przypadku pandemia nie ma wpływu. Normalnie chodzę do pracy, więc nie byliśmy "skazani" na swoje towarzystwo
-
A dlugo juz mieszkacie osobno?? Tesknisz ??czy czujesz ze faktycznie rozwod jest jedynym wyjsciem?? Jak nie chcesz nieodpowiadaj
-
Małżeństwa z dziećmi nie czekają tak długo na rozwód.
Asiu współczuję Ci bardzo tego co przeżywasz.
-
Asia a próbowaliście może terapii?
-
Asiu trzymam kciuki za potoczenie się spraw tak jakbyś tego chciała !!!!
-
Asia, bo to jest zawsze ciężka decyzja i sytuacja. Myślałaś o jakichś lekach na uspokojenie? Może pomogą w jako takim funkcjonowaniu?
-
Nie chcę za dużo pisać bo jednak rozwodziłam się bez dzieci a to zdecydowanie zmienia postać rzeczy. Rozumiem Cię jednak, że nie jesz bo też nie jadłam. Schudłam tak bardzo (nie pamiętam już ile), że aż mój ojciec się wystraszył. Jadłam to ci wcisnęła we mnie jedna koleżanka w pracy, która bardzo mnie wspierała. Jogurt, pół kanapki czasem owoc i to tyle, na cały dzień. Mam nadzieję, że masz blisko siebie kogoś kto Cię teraz bardzo wspiera psychicznie bo to pomaga. Fizycznie też by się ktoś przydał, obojętnie kobieta czy facet - po prostu przyjaciel.
-
Mam nadzieję, że masz blisko siebie kogoś kto Cię teraz bardzo wspiera psychicznie bo to pomaga. Fizycznie też by się ktoś przydał, obojętnie kobieta czy facet - po prostu przyjaciel.
Mam taką osobę. Jest niemal na każde wezwanie i stawia mnie do pionu.
Asia a próbowaliście może terapii?
Nie. Nie wiem czy ma sens.
-
Asiu może warto spróbować? Chyba, ze już jesteś pewna, ze nie chcesz dalej w to brnąc. Ale z tego co piszesz to ja tej pewności nie widzę...
-
Jak jest dziecko to chyba nigdy stuprocentowej pewności nie będzie. Zawsze gdzieś tam z tyłu głowy ta niepewność zostaje :( Asiu mogę się tylko domyślać co przezywasz. To bardzo dobrze ze masz w tym momencie sparcie „bliskiej” osoby
-
Jak jest dziecko to chyba nigdy stuprocentowej pewności nie będzie. Zawsze gdzieś tam z tyłu głowy ta niepewność zostaje :( Asiu mogę się tylko domyślać co przezywasz. To bardzo dobrze ze masz w tym momencie sparcie „bliskiej” osoby
Nie chcę żeby to był związek wyłącznie "dla dobra dziecka"
Calkiem by mnie to zniszczyło.
-
Właśnie o tym myśle Asiu. Nie chce tu sypać przykładami z mojego bliskiego otoczenia bo to nie czas i nie miejsce. Musisz myśleć przede wszystkim „o sobie” oraz „o sobie i małej”. Trzymam kciuki kochana. Po burzy zawsze wychodzi słońce
-
Mam taką osobę. Jest niemal na każde wezwanie i stawia mnie do pionu.
O to super, bardzo się cieszę.
Będzie dobrze :Daje_kwiatka: tego się trzymaj, daj sobie trochę czasu i gwarantuję, że spojrzysz na wszystko z dystansem i z zupełnie innej strony.
-
Asia? Jak sytuacja ?
-
Bez zmian...
-
Asiu trzymaj się mocno. Kiedy pisałam trochę czasu myślałam bardziej o 3 - 4 miesiącach niż 3 tygodniach. Asiu daj sobie więcej czasu, więcej. Powoli do przodu mimo, że masz wrażenie marazmu i może czujesz się kompletnie rozwalona. Teraz na pewno trudno Ci w to uwierzyć ale zobaczysz, będzie dobrze.
-
Staram się myśleć pozytywnie, ale nie wychodzi mi to za bardzo. Jest mi przykro, że tak się to potoczyło. Nie wiem nawet za bardzo jak to wszystko ogarnąć...
-
Asia a jakie Wy macie relacje? Rozmawiacie ze sobą normalnie?
-
staramy się rozmawiać normalnie.
-
Niestety nie napiszę nic odkrywczego, bo na wszystko trzeba czasu... Na normalne rozmowy też.
-
Przechodziłam przez to 12 lat temu. Jak ten czas leci.....dzieci nie mieliśmy to fakt ale łatwo wcale nie było bo miałam przeciwko sobie nawet czesc własnej rodziny i znajomych. Przebrnęłam choć schudłam jak pies i wpadłam w nerwice.
Okazało się że miłość zapukała bardzo szybko i pomimo obaw nie wyobrażałam sobie nie wyjść ponownie za mąż. I tak tkwię sobie w tym moim drugim małżeństwie już 10 lat :-). Pomimo tego że znaliśmy się bardzo krótko.
Trzymam za Was kciuki i życze odwagi! Jeśli czujecie że coś jest nie tak i w ogóle takie myśli chodza po głowie to należy się bardzo mocno zastanowić czy brnąć w tą relacje dalej...Bez wzgledu na dzieci.
-
To jest zawsze trudna decyzja, ale ja np bardzo zaluje ze jak miałam okazje na separacje to z tego nie skorzystałam bo wiem ze dzisiaj było by szybciej cokolwiek załatwić, a tak to zrezygnowałam, a po jakim czasie zdecydowałam się na rozwód i wtedy się zaczęły problemy. I tak do dnia dzisiejszego 4lat trwa rozwód i końca nie widać.
-
No to ja dołacze. Jutro podpisuje umowe na wynajem mieszkania i sie wyprowadzam.
-
Kurczę ... dziewczyny ... przykra sprawa :( ale wiem, że wiecie co robicie i trzymam kciuki aby po tej burzy szybko wyszło słońce :-*
-
Co to za rozwodowa plaga :( Przykro mi :(
-
U mnie to przemyslana latami decyzja
-
Przykre jest to, że coś się kończy. Ale z drugiej strony coś się również zaczyna. Będzie dobrze dziewczyny, zobaczycie :)
-
Przykro mi dziewczyny :(
-
Przesyłam Wam dużo ciepłych myśli!
Nigdy nie są to łatwe decyzje.
-
To się porobiło... Co się stało Magda? Nie dogadujecie się? Jak nie chcesz to nie odpowiadaj oczywiscie
-
Kurcze :( co raz więcej rozstań.
Trzymajcie się dziewczyny!
-
Najgorsza jest ta emocjonalna sinusoida. Jednego dnia się wydaje, że wszystko się ułoży, a następnego same czarne chmury...
-
Najgorsza jest ta emocjonalna sinusoida. Jednego dnia się wydaje, że wszystko się ułoży, a następnego same czarne chmury...
Asiu to „wydaje się” jest najgorsze. Powiedz mi czy próbowaliście albo chcecie spróbować terapii?
-
Asia, wiem, że to marne pocieszenie, ale taka sinusoida jeszcze trochę potrwa, ale na pewno mogę zapewnić, że kiedyś minie.
Chciałam Wam tylko powiedzieć, że jestem z Was dumna, że chcecie zawalczyć o swoje szczęście, zamiast tkwić w związku na zasadzie, że kiedyś się poprawi albo "dla dobra dzieci". Wiem, że teraz ciężko Wam sobie wyobrazić to przyszłe szczęście.
Moja przyjaciółka już od dobrych 6 lat tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie bez widoków na przyszłość, że się coś poprawi. Od tych 6 lat przebąkuje o rozwodzie ale nie może się do tego zabrać. Chociaż ostatnio mówiła, że ma się wybrać do prawnika po poradę więc to już jest pierwszy krok.
-
Asia, wiem, że to marne pocieszenie, ale taka sinusoida jeszcze trochę potrwa, ale na pewno mogę zapewnić, że kiedyś minie.
Chciałam Wam tylko powiedzieć, że jestem z Was dumna, że chcecie zawalczyć o swoje szczęście, zamiast tkwić w związku na zasadzie, że kiedyś się poprawi albo "dla dobra dzieci". Wiem, że teraz ciężko Wam sobie wyobrazić to przyszłe szczęście.
Moja przyjaciółka już od dobrych 6 lat tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie bez widoków na przyszłość, że się coś poprawi. Od tych 6 lat przebąkuje o rozwodzie ale nie może się do tego zabrać. Chociaż ostatnio mówiła, że ma się wybrać do prawnika po poradę więc to już jest pierwszy krok.
W moim otoczeniu jest wiele takich osób którym świat się kończył jak związek się rozpadał i żadna nie żałuje swojej decyzji. Dzieci na tym nie straciły a wręcz zyskały.
-
Asiu to „wydaje się” jest najgorsze. Powiedz mi czy próbowaliście albo chcecie spróbować terapii?
nie
-
Nadzieja a terapię to sobie można czasem w buty wsadzić wiesz?
Nie każdy ma ochotę, nie każdy w to wierzy. A jeszcze inny powie bez tłumaczenia nie i koniec. Na siłę zaciągniesz? Na siłę będziesz próbować? Generalnie już samo pytanie jest nie na miejscu. To pytanie w stylu "no to kiedy dziecko"? Nie obrażaj się czasem tu Nadziej ale takie są właśnie moje odczucia. Syty głodnego nie zrozumie. Nawet u tych z nas, które niestety przez to przeszły sytuacja wyglądała odrobinę inaczej. Możemy tylko wspierać i wyszukiwać punkty wspólne.
Rozwód podobnie jak żałoba ma swoje etapy przez które należy przejść.
(To gdzieś kiedyś, dość dawno skopiowałam dla siebie i mi to pomogło. Zrozumiałam pewne mechanizmy.)
Można wyodrębnić 3 etapy.
Etap pierwszy, tu trzeba poradzić sobie z negatywnymi emocjami, które pojawiają się w związku z rozwodem, np. smutkiem, lękiem, poczuciem winy, krzywdy i zranienia, złością, gniewem. Jakie to będą emocje i jak silne, zależy od tego, co konkretnie wydarzyło się w danym związku, jakie były powody rozpadu. Ważne jest też zaakceptowanie faktu, że te uczucia mają prawo się pojawić. Ale każdy człowiek od tego ma wolną wolę i dojrzałość, żeby swoje stany emocjonalne regulować w dojrzały sposób. Czyli to, że nienawidzi byłego małżonka, nie musi się wyrażać w przebijaniu opon w jego samochodzie.
Drugi etap polega na zdefiniowaniu samego siebie na nowo, ustaleniu nowych życiowych celów i zadań. Wprawdzie posiadanie dzieci nie pozwala wykluczyć byłego małżonka całkowicie, ale chodzi o określenie własnej linii życiowej już bez osoby, z którą człowiek się rozstał.
Trzecia faza to bilans zysków i strat, możliwie zobiektywizowany. W wyniku tego bilansu powinno się uzyskać świadomość, co to małżeństwo wniosło dobrego do życia. To mogą być wartości z różnych poziomów, np. kogoś nauczyło cierpliwości, ktoś dzięki mężowi czy żonie polubił żeglowanie. Każda osoba coś wnosi do życia człowieka. Nawet jeśli nie umiał się z nią porozumieć, jeśli go zdradziła czy skrzywdziła w inny sposób.
Przeanalizowanie tych etapów i przymierzenie ich do siebie pomaga nam zrozumieć, że te wszystkie uczucia które nami szarpią są jak najbardziej naturalne. Tak, będzie dobrze ale na początku niestety jest do d...y i nie da się tego ominąć.
Nie wiem czy wiecie ale jest coś takiego jak tabela stresu a rozwód w niej zajmuje 2 miejsce na podium.
1. Śmierć współmałżonka (100)
2. Rozwód (73)
3. Separacja małżeńska (65)
4. Pobyt w więzieniu (63)
5. Śmierć bliskiego członka rodziny (63)
6. Zranienie ciała lub choroba (53)
7. Zawarcie małżeństwa (50)
8. Zwolnienie z pracy (47)
9. Pogodzenie się ze skłóconym współmałżonkiem (45)
10. Przejście na rentę lub emeryturę (45)
Kiedyś być może pomyślała bym, że to wszystko brednie. Te etapy, skale i tabele to bełkot psychologów. Tak zapewne bym pomyślała gdybym przez to wszystko nie przeszła. Długie mi trochę wyszło ;-)
-
annula_p szczerze, to ja wykładu nie potrzebuje ;) a na terapię można pójść samemu, żeby pomóc „sobie” przez to przejść. Mojej przyjaciółce pomogły Takie spotkania, umocniły jej decyzję
-
To nie jest wykład dla Ciebie.
To są zebrane informacje żeby sobie poczytać, dla wszystkich.
-
To nie jest wykład dla Ciebie.
To są zebrane informacje żeby sobie poczytać, dla wszystkich.
Aaaa to dziękujemy :D
-
Nadzieja a ja też zadam Ci pytanie. Ty też jesteś po rozwodzie czy tymi "uśmieszkami" robisz sobie tylko żarty z dziewczyn które muszą przez to przejść? Zdajesz sobie sprawę, że nie jest to miłe?
-
Nadzieja a ja też zadam Ci pytanie. Ty też jesteś po rozwodzie czy tymi "uśmieszkami" robisz sobie tylko żarty z dziewczyn które muszą przez to przejść? Zdajesz sobie sprawę, że nie jest to miłe?
Ja widzę, ze Ty tradycyjnie musisz się czepiać ... Skończ już, dobrze? Uśmieszki są dla „ciebie”
-
Anulla. Wypij meliskę i wróć tu za jakieś 2 godziny ok? Nikt nic złośliwego tu nie napisał, a Ty się czepiasz :-\
-
Każda która ma rozwód za sobą inaczej go przeżyła ale rozumie doskonale te dziewczyny, które przez to teraz przechodzą. Nie jest to łatwe, ale minie i w końcu wszystko będzie dobrze. Mi też było ciężko, bo coś się skończyło... Ale chciałam zmian mimo to. Z jednej strony to odwaga, bo chcemy coś zmienić i nie tkwić w nieszczęśliwym związku. Z drugiej strony miałam wyrzuty sumienia, że może za mało się starałam, że może można było coś jeszcze zrobić... W końcu teraz tyle się mówi o tym, że łatwiej jest wziąć rozwód, chociaż to nieprawda.
-
Ja nie planuje rozwodu :) ale mam takie wrażenie, że po pierwszym razie może być łatwiej z kolejnymi...ścieżka przetarta.
-
Każda która ma rozwód za sobą inaczej go przeżyła ale rozumie doskonale te dziewczyny, które przez to teraz przechodzą. Nie jest to łatwe, ale minie i w końcu wszystko będzie dobrze. Mi też było ciężko, bo coś się skończyło... Ale chciałam zmian mimo to. Z jednej strony to odwaga, bo chcemy coś zmienić i nie tkwić w nieszczęśliwym związku. Z drugiej strony miałam wyrzuty sumienia, że może za mało się starałam, że może można było coś jeszcze zrobić... W końcu teraz tyle się mówi o tym, że łatwiej jest wziąć rozwód, chociaż to nieprawda.
Pati właśnie. Może i można było coś więcej a może wcale nie. Najważniejsze ze oboje jesteście szczęśliwi i Antek to widzi :)
-
Ciekawe, co o rozwodach myśli Michał W. :)
-
Ja nie planuje rozwodu :) ale mam takie wrażenie, że po pierwszym razie może być łatwiej z kolejnymi...ścieżka przetarta.
Sadze ze nie jest latwiej po pierwszym rozwodzie. Kolejna porazka jest dosc ciezka do przelkniecia.
Wiem cos o tym bo myslalam i bylam bliska drugiego rozwodu...
-
Ja nie planuje rozwodu :) ale mam takie wrażenie, że po pierwszym razie może być łatwiej z kolejnymi...ścieżka przetarta.
a mnie się wydaje, że drugi przeżywa się jeszcze bardziej i zastanawia "co jest ze mną nie tak"
Faktycznie, na ten moment, pytanie o terapię na mnie działa drażniąco, ale w kwestii terapii małżeńskiej, nie indywidualnej. Wynika to z tego, że kiedy zaczęłam głośno mówić o tm, że coś zlego się dzieje to słyszałam komentarze "eeee, pogodzicie się", "nie przsadzaj" i włąsnie "idzcie na terapię" i mało kto rozumiał, że muszą chcieć dwie strony i podejśc do sprawy poważnie, a nie zakladać, że to moje "dąsy"
-
Asiu masz racje. Jak bys chciala pogadac to wal smialo. Wiem co czujesz...
-
To powiem Wam tak, ja sama mając za sobą już prawie "separację" z której w ostatniej chwili zrezygnowałam, później bardzo żałowałam bo bym miała już wszystko z głowy. Zaproponowałam aby ex poszedł do psychologa bądź na jakąś terapie bo ja już mu nie umiałam pomoc. (Bo mimo ze u nas zdrada męża wchodziła w grę to jeszcze jego ciężki charakter który niestety doprowadzał do ciężkich sytuacji zwłaszcza naszego starszego syna). Nie chciał iść. Po roku jak już się rozstaliśmy umówił na wizytę niby siebie (mnie cały czas chodziło o to aby miał dobry kontakt ze starszym synem), ale bardzo chciał żeby i jak poszła, co się później okazało to była terapia małżeńska. Zrobił to bo bym nie poszła, a z racji tego że złożyłam już papiery rozwodowe i dostał je. Powiem Wam że na terapii okazało się że on był drugi raz, tym razem Pani Psycholog kazała nam razem przyjść (wszystko ukrył). I oczywiście nie przyznał się co robił, że zdradzał itp tylko jaki on biedny bo kocha a ja ... to nie wie o co mi chodzi. Wiecie jak ja się czuła. Wygarnęłam Pani Psycholog co o tym wszystkim Sądzę i wyszłam.
Dzisiaj tego nie żałuje.
Nie żałuję że podjęłam taką decyzję, nie żałuję że w trakcie trwania rozwodu a ciągnie się to już kilka dobrych lat poszłam do Psychologa i syn starszy również (bo młodszy tego nie potrzebował). Ale do tej decyzji trzeba samemu dorosnąć.
Dzisiaj spełniam się wychowuje sama dzieci i zero pomocy od strony ojca, pracuje, poszłam na studia (tak, tak na Psychologię - aby pomagać innym). I wiecie co nie żałuję że podjęłam taką decyzję. Żuje o wiele spokojniej, chociaż czasem jest ciężko, a on co chwila z kwiatka na kwiatek..
-
Asiq jak Wasza sytuacja ? :o
-
na razie nijak. Waham się ze złożeniem pozwu. Jednak 10 lat razem... Szkoda tylko, że mąż nie chciał zawalczyć,
-
Sądziłam, ze jednak się uda. Przykro mi :( Ale skoro nie widzisz chęci z drugiej strony to trzeba to zakończyć. Szkoda Twojego życia i czasu :( Jesteś młoda, atrakcyjna, zaradna. Jeszcze będziesz szczęśliwa w życiu. Całego serca Ci tego życzę :-*
-
U mnie jest jakos spokojnie. Od miesiaca nie mieszkamy razem. Ja jestem spokojniejsza i odnosze wrazenie ze szczesliwsza. Choc momentami bardzo samotna. Samotne wyjazdy na wakacje jakos mnie nie kreca... jakos sie staram to ogarnac. Zobaczymy jak to wyjdzie na dluzsza mete.
-
Dziewczyny, po czym się poznaje, że to już koniec? To ciągle kłótnie, czy raczej totalna obojętność, a może już niechęć? Nie pisze o sprawach "oczywistych" jak przemoc, czy czasem zdrada.
Nie chce nikogo urazić. Po prostu się zastanawiam. U nas w otoczeniu jakiś czas temu rozwiodła się jedna para, część osób była w głębokim szoku gdy się dowiedzieli bo z zewnątrz wydawało się wszystko "normalnie".
Mnie Mąż teraz tak wkurzył, akurat przed rocznica, prawie miesiąc się sprawa ciągnęła, finalnie wszystko się dobrze skończyło. Ale w nerwach to człowiek ma różne myśli :-p i tak się zastanawiam jak to jest.
-
O kurcze, trudne pytanie ::)
-
Pewnie nie ma jednej odpowiedzi. Każdy związek jest inny.
Trzymajcie się dziewczyny :-*
-
Zapytałam mojej przyjaciółki. Jest 3 lata po rozwodzie. To się „zbiera”, nawarstwia wiele niedogadanych spraw problemów. Brak rozmowy dialogu między dwojgiem i chęci żeby rozwiązywać je na bierząco. Z czasem się już nie chce, okazuje się ze ta druga strona jest obojętna. Im dłużej to trwa tym mniej jest woli walki o małżeństwo.
-
W pewnym momencie poczułam obojętność. Nie była to nienawisc, niechęć. Po prostu brak jakichkolwiek uczuć. Zawsze zdarza się taki moment w którym miarka się przebiera, ucho się urywa. I wtedy już wiesz, że to koniec. Czasem jest to ciężkie bo wiąże się np z totalnym brakiem szacunku z jego strony albo dzieje się jedna rzecz która zawaza na tym co czujesz. I nie mówię o oczywistościach jak zdrada czy przemoc. Czasem jest to maleńka rzecz, dzięki której czujesz się już tak nieszczęśliwa, że zyskujesz w sobie siłę do tego żeby odejść
-
Wszystko co dziewczyny napisały jest prawdą.
-
W pewnym momencie poczułam obojętność. Nie była to nienawisc, niechęć. Po prostu brak jakichkolwiek uczuć. Zawsze zdarza się taki moment w którym miarka się przebiera, ucho się urywa. I wtedy już wiesz, że to koniec. Czasem jest to ciężkie bo wiąże się np z totalnym brakiem szacunku z jego strony albo dzieje się jedna rzecz która zawaza na tym co czujesz. I nie mówię o oczywistościach jak zdrada czy przemoc. Czasem jest to maleńka rzecz, dzięki której czujesz się już tak nieszczęśliwa, że zyskujesz w sobie siłę do tego żeby odejść
Zgadzam sie w 100%
-
Razem z pozwem mozna zawsze zlozyc wniosek o zwolnienie z oplat w postepowaniu cywilnym, bedziesz musiala tylko podac przyczyny i wypelnic kilka rzeczy.
-
na razie nijak. Waham się ze złożeniem pozwu. Jednak 10 lat razem...
Asiu, co u ciebie?
U nas w bliskim otoczeniu dwa rozstania. Ludzie, którzy tworzyli fajne rodziny. Z dziećmi. Szkoda :(
-
szkoda gadać. Nie poznaję człowieka z którym żyłam pod jednym dachem
-
Ale to przykre :(
Wiem też ,że Marta jest po rozwodzie. Któraś jeszcze z dziewczyn?
-
Która Marta ::)
-
Ale to przykre :(
Wiem też ,że Marta jest po rozwodzie. Któraś jeszcze z dziewczyn?
Tak, to chyba świeża sprawa.
Nawet mi się Marta ostatnio śniła :D
-
O której Marcie piszecie ? :(
-
O której Marcie piszecie ? :(
Jeju, nie pamiętam nika.
Marta od dwóch córeczek Nikoli i Amelki (o ile dobrze młodszą pamiętam).
-
Chiquita?
-
Chiquita?
Tak, chyba tak to było :) heheh
Taka mama co to zawsze z dziewczynami piekła i robiła im rózne zabawy, pisała książki itp. Perfekct mama :D
-
:-\ Kurczę szkoda, ze im nie wyszło :(
-
Dostałam pismo, że wysłali mój pozew do R.
Teraz musi odpowiedzieć...
-
Asia ściskam mocno i przesyłam duuuzo sily!
-
Asia przykro mi... Trzymaj sie.
-
Rozwód to ostateczności kiedy nawarstwia się wiele problemów, brak dialogu, ostatecznie właśnie jest jakbyś żyła ze współlokatorem nie bliska ci osoba.
-
Asiu jak tam sprawy u Ciebie?