Ja od początku wiedziałam, że kupię nową suknię w salonie - nie brałam innej możliwości pod uwagę. Dopiero po ślubie żałowałam, że nie odkupiłam od kogoś używanej sukni bo przynajmniej o połowę mniej bym zapłaciła i też była by moja i nie musiałabym się z nią obchodzi na weselu jak z cackiem. Oczywiście w mojej nowej sukni czułam się rewelacyjnie i po wypraiu wygląda ona teraaz jak by była nowa, ale nie o to chodzi!
Napewno nie polecam nikomu wypożyczania sukni z salonu bo mogą się różne rzeczy przydażyc (jak pisałyscie we wczesniejszych postach).
ALE zakupienie nowej sukni niesie za sobą też ryzyko
- szczególnie te sukienki które są sprowadzane z zagranicy. Zazwyczaj jest tak, że zamawia się nową suknię 3 miesiące wcześniej a odbiór jest na kilka dni lub tygodni przed ślubem. Ludzie się mylą i zdarza się tak że przysłana suknia jest za mała lub za krótka lub .... nawet jeśli jest nowa nie ma gwarancji. Wtedy przyszła panna młoda nie ma już wyjścia bo zapłąciła bardzo wysoki zadatek i musi kupic taką nie dopasowaną suknię i liczyc na to ze krawcowa cos poprawi.
W mojej
nowej sukni była z tyłu odwrotnie wszyta podkładka pod wiązanie, ale na szczęscie moja mama to zauważyła i jeszcze w salonie mi poprawili. Poza tym była troszkę ścisła w pasie - bo źle wzięły miarę (od chwili wzięcia miary do czasu pierwszej przymiarki minęło u mnie 2,5 miesiąca, a ja schudłam wtedy 4 kilo) - a powinna byc jeszcze na mnie za luźna.
Szerokości w pasie nie dało się już poprawi, ale ostatnie przygotowania i bieganina spowodowały, że jeszcze trochę schudłam i w dniu ślubu suknia była idealna - miałam szczęście.
Radzę rozważyc zakupienie używanej sukienki od kogoś kto wczesniej kupował nową. Przecierz też można ją dokładnie obejrzec, przymierzyc i MIEC NA WŁASNOSC.
Moja suknia po pralni wygląda rewelacyjnie i nie jest nigdzie uszkodzona.
Wystawiłam ją do sprzedania na forum:
https://e-wesele.pl/forum/viewtopic.php?t=2238