Witam, jestem jedną z klientek salonu "Maja". Właśnie odebrałam od nich sukienkę. Po wcześniejszej lekturze opinii na temat p. Obajtek stresowałam się okropnie, co to wyjdzie z mojej sukienki. Do szycia w tym salonie namówiła mnie koleżanka, która była zadowolona z działań tej pani. No oczywiście cena też miała niemałe znaczenie. No i tak nadszedł dzień przymiarki. . Pełna entuzjazmu razem ze swoją małą ekipą składającą się z mamy, siostry i przyjaciółki pojechałam na 1. przymiarkę. Pracownice, były naprawdę miłe starały się podpowidzieć jaki krój będzie najkorzystniejszy. Schody zaczęły się, gdy w akcję wkroczyła sławna p. Obajtek. Chyba kobieta nie lubi dociekliwych klientów, którzy wiedzą czego chcą Uprzedzona opiniami innych dziewczyn, dopytywałam o każdy szczegół i każdą pierdołę i chyba to rozwścieczyło tą panią. Stwierdziła, że na pewno popełniam NIECNE czyny, skorą ją o coś podejrzewam i tak się wszystkiego dopytuje, ponieważ ona zna się na psychologii tak więc dalsza wymiana zdań nie przebiegła w zbyt sympatycznej atmosferze. Z salonu wyszłam zdenerwowana i zestresowana, co to będzie z ta moja suknią. . Jendak w sobotę odebrałam sukienkę i muszę przynać, że wygląda naprawdę dobrze, oprócz źle chwyconej jednaj zaszewki na biuście( jest niezszyta), ale nei jest to problem którego nie można naprawić. Podsumowując suknia wygląda dobrze, tak jak chciałam, jednak myślałam, że przymiarki będą przyjemnością, a nie dodatkowym stresem. Słuchanie dziwnych wywodów tej pani o mojej rzekomej nieuczciwości podniosło mi ciśnienie. Oczywiście gdyby nie wpłacona zaliczka i fason który mi odopowiadał, strzeliłabym drzwiami i wyszła. Tak więc, jeśli ktoś chce aby wybór sukni ślubnej był prawdziwą przyjemnością to salonu nie polecam, a jeśli ktoś przymknie oko na specyficzną panią i jej mądrości, powinien być po podsumowaniu wszystkich zysków i strat zadowolony. Mam nadzieję, że komuś pomogłam tą swoją opowieścią. Pozdrawiam