A ja to rozumiem. Nie ważne ile się czekało na dziecko, to oczywiste, że matka kocha je nad życie. Ale oprócz tego, że jest matką, nadal jest człowiekiem, kobietą, Anią/Kasią/Martą/Zosią. Przecież każdy chce się wyspać, najeść, zabawić i bycie matką nie robi z nas robotów gotowych żyć tylko i wyłącznie dla swojego dziecka. Ja też czasem się denerwuję, że mam mało czasu dla siebie i męża, że nie mogę, jak wcześniej, po prostu przespać całej nocy lub iść na piwo. Co nie znaczy, że okazuję złość dziecku, po prostu, mam prawo czasem mieć dość.