Tak własciwie winę ponoszą wszyscy...dzieciaki z klasy za nieme przyzwolenie dotakiego bestialstwa; nauczycielka, która nie zainteresowała się dlaczego uczennica samowolnie opuściła klasę, szkołę; rodzice chłopaków, w końcu wzorce zachowań wynosimy przede wszystkim z rodzinnegfo domu - jakie to były wzorce u nich? O winie chłopców, którzy tego dokonali chyba nie ma potrzeby dyskutować.
Nie widzę winy dyrektora, który zrezygnował ze stanowiska - on akurat najmniej miał do powiedzenia. W końcu nikt nie jest w stanie opanować wszystkich wydarzeń w jeden dzień (to był piątek -dziewczyna powiesiła się dzień później), człowiek mógł nawet nie wiedzieć co się stało....
Jeśli dziewczyna była skryta to nawet jej rodzice mogli nie zauważyć, że stało się coś złego - to zwykli ludzie, wierzcie mi, że na prawdę trudno jest się zorientować, że z dzieckiem dzieje się coś złego. Nawet, jak ma się dobry z nim kontakt. To jest taki wiek, kiedy dziecko zaczyna bardzo walczyć o swoją niezalezność, prywatność i rodzice zwykle starają się nie narzucać.
Rozumiem też matkę dziewczyny i jej słowa wybaczenia. To na prawdę trudne ale możliwe. Mściwośc i chęć odwetu nic nie da. To może dziwnie zabrzmi, ale życia jej dziecku już nic nie wróci, a tych młodych ludzi nalezy ratować - tak, wiem co piszę - ratować, żeby nigdy więcej nie popełnili takiego czynu.
Uważam, że zamykanie ich w zakładach poprawczych niczego dobrego do ich wychowania nie wniesie - wręcz przeciwnie, jestem zdania, że takie zaklady nie są w stanie resocjalizować. To są miejsca, do których nie powinni trafiać młodzi ludzie na równi z recydywistami z marginesu społecznego. Bo niestety jest tak, że zakłady tego typu są jak przedszkolne więzienia, doskonalą sztukę szerzenia zła.