No ja też swoje czasu kupowałam ciuchy, które były na styk lub w ktorych się zapinałam ale tak ledwo, ledwo z myślą, że schudne. Efekt żadnego schudnięcia nie było, a jedyne co było to mniej kasy w portfelu i niepotrzebne ciuchy zajmujące szafe, które z moją teorią po dwóch latach nie noszenia zostają wydane komuś bardziej potrzebującemu. Kiedyś w taki oto sposób pozbyłam się dwie reklamówki ciuchów. I dziwić się, że ciągle mówiłam, że nie mam się w co ubrać, a szafa pełna ciuchów
A mobilizacja dla mnie największą mobilizajcą jest widok mniejszej wagi na wadze, no ale jak waga stoi w miejscu to wyobrażam sobie jak będę super wyglądać, że nie będę się wstydzić swojego brzucha i będę mogła paradować na plaży w storju dwu cześćiowym bez zbędnej :opony ratunkowej" chociaż chyba powinnam napisać bez opoby balastowej
I duża mbilizacja dla mnie to to, żebym w końcu jak idę do sklepu i są poprzeceniane ciuchy to się w jakiś zmieściłą i wyglądała w miarę normalnie.