No to obiecana historia naszej znajomości:
Poznaliśmy się 7 lat temu, na spotkaniu przy kościelnej grupy młodzieżowej. Przez pierwszy rok nasze stosunki były czystko koleżeńskie. Po roku zostaliśmy przyjaciółmi, miło spędzaliśmy z sobą czas, dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Mogliśmy rozmawiać ze sobą godzinami i zawsze nam brakowało czasu. Ale to była przyjaźń, tylko przyjaźń,
a może aż przyjaźń.
Jacek miał dziewczynę bardzo jej nie lubiłam kiedy byli razem wszystko było ok., ale kiedy była sama flirtowała z kim się dało. To chyba właśnie wtedy zrozumiałam, że Jacek jest dla mnie Kimś więcej, ale wydawało mi się że On jest szczęśliwy. Nie chciałam nic psuć, bo mogłam stracić przyjaciela. I wtedy właśnie popełniłam największy błąd. Zaczęłam spotykać się z Jego kolegą. Nie trwało to długo kilka miesięcy, miedzy czasie Jacek rozstał się ze swoją dziewczyną, a ja zrozumiałam że Go kocham i na razie nie potrafię być z kimś innym. Jednak te kilka miesięcy wystarczyło, żeby między Jackiem a Piotrkiem wyrósł mur nie do przebicia. Żałuję tego. 17 stycznia 2002 roku zaczęliśmy się spotykać, postanowiliśmy spróbować być razem, okazało się że Jacek też już coś do mnie czuł. Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała mi wtedy że albo się pobierzemy i będziemy razem, albo się znienawidzimy. Widać, że miała rację 17 listopada 2004 zaręczyliśmy się, a dalszy ciąg już znacie czekamy na magiczny dzień 17 czerwca 2006.
Gosiaczku niestety o wakacjach możemy pomarzyć, bo obydwoje pracujemy.