O matko, te kawały nie biorą się jednak znikąd...Szczerze współczuję, bo tylko szkoda Twoich nerwów...Co za babsztyl jeden, grunt to nie dać się zwariować...po prostu przy następnym ataku, spokojnie powiedzieć, ze to Wasz dzień, zaproponowała Wam pomoc fin., ale to nie znaczy że macie ten dzień spędzić wg czyjegoś pomysłu, macie taką,a nie inną wizję, i jeśli jej tak to przeszkadza, to że mogła Wam powiedzieć wcześniej, to byście wzięli kredyt...może jak usłyszy że wolelibyście pożyczyć kasę z banku, to się opanuje..Podziwiam Cię, bo ja to bym wybuchła i po prostu powiedziała, że po weselu jej oddamy kasę i mamy gdzieś taką pomoc...