Dawno nie pisałam w tym temacie, postanowiłam nie zakładać nowego, tylko pisać w starym, po co powielać wątki.
Po dzisiejszym dniu jestem nadzwyczaj zadowlona! Pochodziłam wreszcie po salonach sukien! Wcześniej zrobiłam wywiad i podzwoniłam i odpuściłam sobie salony, gdzie tylko zdejmują miarę i szyją suknie na odległość. Zostały mi trzy salony w centrum miasta budzące zaufanie.
1. W pierwszym salonie babka miała niemal gotową na mnie suknię, ale dwuczęściową. Ja chcę jednocześćiową. Źle się czuję i wyglądam w gorsetach, a ta kieca była szyta na rozmiar 48 (czyli mój) ale z mniejszym biustem i generalnie NIE PODOBAŁA MI SIE!! Gorset długi (żeby pani schował brzuch) spódnica wsiowa, z jakimiś rozchodzacymi się połami, jakiś doczepiony kwiat. To była suknia, którą szyła na miarę jedna pani i zostawiła ją w komis. Krawcowej teraz zależało, by ją opchnąć.
Takie puszyste i niewysokie rzadko się zdarzają, więc wciskała mi ją wszelkimi argumentami starając się zohydzić mi suknie jednoczęściowe (będą panią pogrubiały!)
Powiedziała poza tym, że mam sobie kupic ściągające body o 2 rozmiary za małe (!!!
) takie, które wciągnę tylko na leżąco, to mi wyprofiluje sylwetkę. Grrrr
Za ten dwuczęściowy koszmarek miałabym zapłacić 1100 zł i mieć go już na zawsze, bo po skróceniu spódnicy (jestem niższa niż pierwsza właścicielka) nie miałaby już szans jej sprzedać.
Nową suknię owszem by uszyła, za 1400 zł , decydowac mam się natychcmiast , wpłacić 1000 (!!!) zaliczki i czekać na szycie do końca maja.
Wyszłam stamtąd przygnębiona
2. Drugi salon był wielki i "firmowy" pełno plakatów La Sposy, Demetoris itp... pomyślałam, no tu to mnie nie stać, ale pogadałam z babkami i one powiedziały, że dwuczęsciowa dla mnie to pomyłka (yes!) i tylko jednoczęściowa. Dały do przymierzenia dwie w zbliżonym rozmiarze do mojego (trochę za małe
) Generalnie wybór mam uproszczony, bo chcę jednoczęściową, z rękawami, bez trenu.
Pierwsza trochę mi nie pasiła, bo miała dekolt w łódkę- to jednak nie mój fason, poszerza mnie w ramionach. A druga, to była taka, której zupełnie nie nie brałam pod uwagę.
Prosta biała suknia atłasowa, na ramiączkach z ładniusim dekoltem (ja go powiększę, bo to mój atut), szyta z klinów, łagodnie rozszerzana ku dołowi (na halce z jednym kołem) z... narzutką w fasonie rozkloszowanego koronkowego delikatnego płaszczyka z długim rozszerzanym rękawkiem.
Byłam w szoku, jak to załozyłam!!!
Nic mnie nie pogrubiało- wręcz odwrotnie! Jakaś taka się wyższa wydałam sobie. Zero odstawania w kłopotliwych miejscach typu brzuszek i pupa. To, czego nie zamaskuje suknienka swoim krojem maskuje ten płaszczyk i naprawdę ozdabia, bo jest ze slicznej koronki z naszywanymi koraliczkami.
A przy tym nie wyglądałam ciężko w tym
Koszt 1700 zł... i chyba na to się zdecyduję. Zaliczka wyniosłaby rozsądne 400 zł.
3. W trzecim salonie byłam dla spokojności, pani była miła, cena mojej sukni może o 200 zł niższa, ale jaka pewność, że tak dokładnie będzie odszyta. Na razie optuję za drugim, bo obsługa była miła
Naprawdę poprawił mi się nastrój. Obawiałam się, że jako pączek będę zmuszona iść na kompromis między modą i marzeniami a smutna rzeczywistością puszystej dziewczyny, na której nic nie wygląda pieknie. A tu... promyk nadziei, że w tym Wielkim Dniu będę jak Fiona po przemianie