A więc zacznę od początku;-)))))no może nie zupełnie,nie będę się przecież cofać do tego,co było w listopadzie 2006,kiedy to mój A.zainteresował mnie swoją osobą pisząc do mnie na necie;-))))
Do Polski lecieliśmy dwa tygodnie przed ślubem,najpierw na Śląsk,skąd pochodzi A.spędziliśmy tam totalnie bezstresowo kilka dni,było bardzo sympatycznie,nie musieliśmy robić nic!!!!!nawet na kino znaleźliśmy czas,spacery,zaliczyliśmy kilka koncertów na DNIACH WODZISŁAWIA....dużo czasu spędzaliśmy z mamą i rodzinką;-))))alez byłam zła,jak któregoś dnia siedzieliśmy u babci w ogródku i po wykorzystaniu dwóch karnetów na solarium ,opaliłam sie jak...hmmmm no nie będę owijać w bawełnę no jak debilka-koszuleczka zostawiła mi piękne nieopalone ślady na ramionkach i totalnie spalilam czoło i zostały tez ślady od okularów.......no nie ,tyle starań o ładną opaleniznę a tu taka gapa ze mnie i się nie rozebrałam!!!!!na początku śmiesznie było,ale potem już uśmiech zniknął z twarzy jak to siedząc na balkonie całkowicie ubrana,z odkrytymi tylko ramionami próbowałam do opalić niedoskonałości i słońce co chwilę zachodziło...wrrrrrrrrrrrrr jak pojechałam na przymiarkę sukienki to się przeraziłam,na fotach wyglądało jakbym miała czerwone długie rękawiczki;-)))) na szczęście jakoś się to wyrównało....(prawie;-)
Już w środę jechaliśmy do Bydgoszczy,podróż jakoś minęła...noi zaczęło się!!!!
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to,że nie miałam nic a nic stresa!!!!cały czas czułam,jakby to nie był Nasz ślub,tylko jakbyśmy gdzieś szli do kogoś się zabawić!!!! Jeszcze jak byliśmy to w Irlandii,każdy się pytał czy się denerwuję,a ja NIC!!!!!!totalnie 0 stresu,ale se myślę,że pewnie przyjda te nerwy jak juz będziemy w kraju....na śląsku nic się nie zmieniło,to myślę,że jak juz będziemy w domu,zobaczymy obrączki,stroje,przymierzę sukienkę,będziemy stroić butelki z alkoholem,noi zaś NIC!!!!nikt nie wiedział co się ze mna dzieje,że ja taka normalna;-)))))w sobotę rano jak juz byłam u fryzjera,makijażystki,miałam bardzo też super kondycję,myślałam,że nie będę mogla spać,że będę miała zaciśnięty żołądek,nie będę mogła jeść,a tu wróciłam do domku na taaaakim głodzie,że sama prosiaka jakbym miala to pewno bym se dała z nim radę;-) przyjechała teściówka,świadkowie,zaczęło sie ubieranie,to stoję w tej kiecy jak gwiazda,a gębka cały czas wesoła,dziewczyny wierzcie czy nie,ten stres sie U MNIE NIE POJAWIŁ!!!!!
i dodam jeszcze jedno ; TEN DZIEŃ BYŁ DLA NAS JAK Z BAJKI,TO NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ W NASZYM ŻYCIU I CHYBA NAJKRÓTSZY!!!!!(chociaż to była Noc świętojańska.... dlatego mam dla Was radę-CZERPCIE Z TEGO DNIA NAJWIĘCEJ ILE SIĘ DA,BO CHILE SĄ NIEZAPOMNIANE!!!!