Hej hej to MY państwo P. Dziękujemy za życzenia, a teraz relacja
Nasz dzień rozpoczął się o godzinie 7 rano. Oboje byliśmy spokojni i zrelaksowani, stresu zero, jedynie zmartwiła nas fatalna pogoda - ciemne chmury i silny wiatr. Ale wszystko musiało iść swoim trybem, żeby się wyrobić w czasie.
Po śniadaniu ruszyłam do fryzjera i kosmetyczki, a Tomek w tym czasie czekał pod kasynem na ciasta, które mieli przywieźć o 10, ale się spóźnili (jak się później okazało przywieźli o 12). Tomek wrócił do domu, żeby stroić samochód, który dla odmiany też się spóźnił o pół godziny bo miał problemy na myjni. Na szczęście pogoda się wyklarowała i od południa zrobiło się cieplutko, wiatr ucichł i wyszło piękne słońce. Wróciłam do domu i zaczęłam sama się ubierać, bo mama nie miała do tego głowy, a świadkowa przyjechała jak już prawie byłam gotowa.
Tomuś z rodzicami przyjechał po 13 no i zaczęło się
Najpierw błogosławieństwo, później zdjęcia. Na plener pojechaliśmy na Kamienną Górę i tam dostaliśmy w kość od fotografa i kamerzysty - skakanie i przechodzenie przez murki, barierki itp.
Ze zdjęć pojechaliśmy do kościoła. Msza piekna, prowadzona przez naszego ulubionego księdza, niejednej osobie łza zakręciła się w oku. Wszystko szło gładko do momentu przysięgi. Gdy stanęliśmy na przeciwko siebie i Tomuś zaczął mówić miał tak poważną minę, że nie wytrzymałam. Złapała mnie głupawka i nie mogłam przestać się śmiać. Wszystkim wydawało się, że to nie śmiech tylko płacz. Kiedy przyszła kolej na mnie głos odmówił mi posłuszeństwa i przysięgę złożyłam szeptem. najważniejsze, że Tomuś mnie usłyszał. Przy obrączkach już poszło o wiele lepiej. I do końca już nie daliśmy plamy. Po wyjściu tradycyjnie ryż, zbieranie monet. Życzeniom i gratulacjom nie było końca.
Następnie udaliśmy się wszyscy do kasyna na weselicho. Najpierw obiad a potem tańce hulanki, swawole do białego rana. Orkiestra SUPER, jedzenie SUPER, goście SUPER, tort i ciasta SUPER. Oczepiny krótkie ale treściwe.
Jeśli chodzi o zdjęcia to sami jesteśmy ich ciekawi.
Na razie mamy tylko jedno, które zrobili nam znajomi.